niedziela, 18 czerwca 2017

Od Jaśmin, CD Marvill

– Księżniczka raczyła przybyć! Otworzyć bramę! – Mimo że się spodziewałam czegoś w tym stylu, to i tak podskoczyłam zaskoczona, ale mój i tak szeroki uśmiech stał się jeszcze szerszy.
Uśmiechnęłam się do Vladdy’ego, który z miną męczennika [misie mają miny męczenników?] odsunął jeden z koców. Wpełzłam do fortecy, rozglądając się z zaciekawieniem po wnętrzu, aż mój wzrok padł na Marviego w papierowej koronie. Nie wiedziałam, czy było to bardziej zabawne czy urocze. Chyba obydwa naraz.
Zachichotałam, gdy na mojej głowie wylądowała papierowa korona taka sama jak na głowie Marviego, a potem zostałam pociągnięta na jego kolana, choć piszczałam, że jestem przemoczona od deszczu. Nah, aż dzieciństwo się przypomina. Spędzaliśmy wtedy całe dnie w fortecach z koców i bawiliśmy się. Brakowało tylko smoka alias mendy, której pysk się nie zamykał.
– Podczas gdy giermek przyniesie nam najwyższego rodzaju napój bogów. Śmiało, śmiało! Jednak z góry ostrzegam, że wszelkie ssij oko, dżemy, czterookie chujki i inny plebs mają zakaz wstępu do fortecy. Bez imigrantów!
Ponownie zaniosłam się cichym śmiechem.
– A co z naszym drogim współlokatorem, jaśnie książę? – spytałam wesołym tonem, poprawiając papierową ozdobę na mojej głowie.
Napojem bogów było oczywiście kochane, słodkie kakao, a giermkiem pewnie biedny Vladdy z papierową czapeczką na głowie. Oparłam głowę o ramię brata i omiotłam wzrokiem jeszcze raz całe wnętrze.
– Widzę, że dobrze się bawisz podczas „choroby”, sir Narcyz – wymamrotałam z rozbawieniem. – Choć nauczyciele nieszczególnie byliby zadowoleni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis