Strach sparaliżował mnie tak bardzo, że nie byłam w stanie ruszyć się i pomóc dziewczynie. Modliłam się w duchu, aby tylko pozostała żywa, bo, pomijając stłuczony kuralet, zabójstwo na pewno nie uszłoby mi na sucho. Na drżących nogach podeszłam kilka kroków, żeby lepiej widzieć sytuację poza brzegiem. Każda sekunda niesamowicie się dłużyła. Odetchnęłam z ulgą, kiedy z wody wynurzyły się kolejno białe, krótko ścięte włosy, a potem cała sylwetka. Solidnie zakasłała i przetarła oczy. Byłam pewna, że zaczęła mnie nienawidzić, w mojej głowie już zaczęły się pojawiać pomysły na samobójstwo. W oczy natychmiast rzucił mi się szalik, który trzymała.
– Cześć – usłyszałam. Huh? Czyżby jednak nie była aż tak zła? A może udaje? Cholera, Shioko, nie potrafisz poznać ludzi kulturalnie, na korytarzu, nie wpadając na nich przy okazji ani nie wrzucając ich do wody? – Za wcześnie na kąpiel, nie polecam – dodała dziewczyna. Mimowolnie się uśmiechnęłam, ona również. Oh, jej uśmiech był bardzo ładny, dołeczki w policzkach dodawały jej uroku, chociaż odejmowały rok czy dwa. Westchnęłam, przedłużając ciszę.
– Jak się nazywasz? – zapytałam. Byłam gotowa odpowiedzieć "Shioko", jednak towarzyszka mnie wyprzedziła. – Jestem Pelagonija, krócej Pel.
– Ssijoko – powiedziałam, natychmiast się czerwieniąc. Odchrząknęłam. – Shioko – powtórzyłam ze wzrokiem wlepionym w trawę pokrytą rosą. Pel się zaśmiała, pokazując przy tym śnieżnobiałe zęby. Wow.
– Ogólnie... Chciałabym cię przeprosić za zamieszanie... – zaczęłam niepewnie. – Przeze mnie jesteś cała mokra, pewnie spóźnisz się na zajęcia – wyjąkałam ostatecznie, czerwieniąc się jeszcze bardziej. Prawdopodobnie moja twarz ledwo różniła się od włosów, głupia cecha. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Dwie tak żałosne wpadki jednego poranka, przez jakąkolwiek lekcją, argh.
– Nie trzeba! – Znowu ten uśmiech. Teraz to ona wbiła wzrok w ziemię, układając usta w wąską kreskę. Wyglądała na nieobecną, może jednak próbowała tłumić złość? Wyglądała tak niewinnie, trochę niższa ode mnie, może centymetr, czy dwa.
– Odprowadzić cię? – zapytałam, chcąc przerwać niezręczną ciszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz