– Ssijoko – powiedziała niewyraźnie, czerwieniąc się. – Shioko – poprawiła się, a ja zaśmiałam się cicho. Kolor jej włosów przywodził na myśl watę cukrową, a rumieńce na twarzy dodawały jej uroku. Nah, jak dobrze, że nie dzielę myśli z bratem, bo każda osoba, którą określiłabym mianem „słodkiej”, „uroczej”, „ładnej” i wiele tym podobnych epitetów, zostałaby prawdopodobnie zabita.
– Ogólnie... Chciałabym cię przeprosić za zamieszanie… Przeze mnie jesteś cała mokra, pewnie spóźnisz się na zajęcia. – Niepewny ton oraz zakłopotanie dziewczyny sprawiły, że jeśli była we mnie jakakolwiek chęć zezłoszczenia się na nią, to całkowicie znikła.
– Nie trzeba! - odpowiedziałam z pocieszającym uśmiechem. W końcu nie przewidziała, że wpadnę do wody i nie zrobiła tego umyślnie. Nagle poczułam, jak szaliczek delikatnie porusza się w moich dłoniach i spuściłam wzrok, zaciskając usta. Nah, chyba dzisiaj go nie wezmę ze sobą, bo mi zwariuje. Marvill jakoś będzie musiał przeżyć. Przecie mnie nic mi nie groziło, a Amigo i tak w połączeniu z wodą nie umiał usiedzieć na swoim miejscu. Poza tym przydałaby się mu chwila wytchnienia.
– Odprowadzić cię? – Wzdrygnęłam się, odrywając się od swoich myśli i spojrzałam ponownie na różowowłosą. Gdybyśmy natknęły się na mojego bliźniaka, dziewczyna zapewne zostałaby pożarta żywcem, a ja wolałabym tego uniknąć. Po incydencie z Ester stał się okropnie przewrażliwiony na punkcie moich koleżanek i jakichkolwiek dobrych znajomych. Pokręciłam głową z lekkim uśmiechem.
– Nie chcę, żebyś się też spóźniła – wyjaśniłam, zerkając na godzinę w telefonie. – Zostało jeszcze kilka minut. Przy odrobinie szczęścia zdążę się przebrać i wpaść na zajęcia na ostatnią chwilę – wymamrotałam, na szybko zakładając szalik oraz przewiesiłam torbę przez ramię.
– Do zobaczenia, Shioko. Nie spóźnij się. Miłego dnia! – powiedziałam, machając jej szybko i posłałam różowowłosej szeroki uśmiech, po czym puściłam się biegiem. Oby nauczyciel od alchemii mnie nie zabił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz