Zderzanie się z podłogą zdecydowanie nie należało do moich ulubionych zajęć.
– Boże, nic ci się nie stało? – usłyszałam. Jęknęłam cicho w odpowiedzi. – Przepraszam, tak bardzo przepraszam. – Chwyciłam rękę chłopaka i delikatnie się podniosłam. Intuicyjnie otrzepałam spódnicę, chociaż nawet nie była brudna. Spojrzałam prosto w jego oczy. Miał naprawdę ładną twarz, chociaż nie w moim typie.
– Ej, my się już znamy – powiedział. Dopiero z tymi słowami rozpoznałam całą jego sylwetkę. Ach, Foma, Forma, coś takiego. – Shioko, tak? – Charakterystyczny uśmiech, na widok którego większość dziewczyn zapewne się ślini. Lekko skinęłam głową, również się uśmiechając, chociaż nie wyglądałam tak dobrze, jak on. – Jeszcze raz przepraszam, na korytarzu nie ma żywej duszy...
Rozejrzałam się. Faktycznie, korytarz był pusty, nigdzie nie było słychać kroków ani rozmów. Dziwne.
– Nie! To ja przepraszam! – zaśmiałam się nerwowo. – Mogłam nie iść wpatrzona w kura… NIE! –krzyknęłam. Akademicka odmiana tabletu leżała w miejscu, w którym upadłam, ekranem do dołu. Szybko się nachyliłam, aby podnieść urządzenie. Sięgnęłam po nie drżącymi rękami.
– Ekran. Z-zbity… – wyszeptałam, powstrzymując łzy cisnące się do oczu. Próby uruchomienia kuraletu na nic się nie zdały. Definitywnie się zepsuł. Usiadłam na podłodze, próbując zrobić cokolwiek i całkowicie zapominając o chłopaku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz