sobota, 10 czerwca 2017

Od Shioko, CD Foma

I m p r e z a. Szczerze mówiąc, nigdy na żadnej nie byłam, a i wielkich tłumów ludzi nie lubiłam. Spojrzałam na Heather. Zapanowała zdecydowanie dłuższa chwila milczenia. Moja towarzyszka uśmiechnęła się jeszcze szerzej, zapewne, aby dodać mi pewności siebie. Cóż, nie udało jej się, w końcu właśnie stałam przed dość ważnym wyborem, jak na pierwsze kilka godzin spędzonych w szkole. 
– Wiesz... – zaczęłam ostatecznie. – Nie jestem pewna, czy będę, bo... Nigdy nie byłam na żadnej imprezie i raczej niezbyt lubię większe zebrania... – Starałam się dokładnie dobierać słowa, przez co z wypowiedzi wyszła paplanina sześciolatka, który nie do końca rozumie używane słowa. Uśmiech zniknął z twarzy Heather. Chyba spodziewała się innej odpowiedzi. A może nie zrozumiała? Czyżby moja wada wymowy się pogłębiła?
– Hmm. Gdybyś jednak zmieniła zdanie, to wiesz, gdzie się pojawić. – Mrugnęła do mnie i skierowała się w stronę wyjścia. Opadłam na łóżko, gdy tylko opuściła pokój. I m p r e z a. Moja matka po raz ostatni uśmiechnęła się po powrocie z i m p r e z y. W tamtym momencie byłam już pewna, że nie pójdę.

//dwa tygodnie później//

Delikatnie uchyliłam okno w swoim pokoju. Ileż to czasu minęło, odkąd ostatni raz aktywnie brałam udział w życiu szkoły? Uczęszczanie na zajęcia, odrabianie prac domowych, regularne wizyty w stołówce, witanie się z kilkoma osobami na korytarzu, czasami rozmowy w pokoju z dziewczynami, chociaż zazwyczaj przychodziły i wychodziły, kiedy ja spałam. Tak naprawdę nie robiłam nic więcej. Pomimo końca pierwszego semestru, nadal nie znałam większości osób, nawet tych z klasy. Z lekka zabawna sytuacja. 
Słoneczne promienie niespodziewanie uderzyły w moją twarz. Kichnęłam. Dziewczyn w pokoju już nie było, zapewne zeszły wcześniej na śniadanie. Sobota była jednym z bardziej pociesznych dni, praktycznie nic się nie działo, nie licząc kilku mniej istotnych lekcji. Zabrałam ze sobą mundurek i inne niezbędne rzeczy do porannego rozgaru, po czym weszłam do łazienki, przekręcając klucz. Pośpiesznie się ubrałam, rozczesałam różową burzę włosów i na głos wyraziłam gotowość do zajęć. Chwyciłam klucz do pokoju, wpakowałam kuralet do torby i przełożyłam ją przez ramię. Zamknęłam drzwi i z uśmiechem na twarzy ruszyłam schodami w dół. Stojąc na środku korytarza zdałam sobie sprawę, że nie pamiętam planu lekcji. Wyciągnęłam akademicką odmianę tabletu i sprawdziłam potrzebne informacje. Powolnym krokiem ruszyłam, kiedy nagle poczułam czyjeś ciało odbijające się od mojego. Upadłam. 

<Foma, to byłeś ty, wiesz? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis