Od mojego dołączenia do szkoły minęło już sporo czasu. Nadal mało z kim gadałem, jednak już bardziej otworzyłem się na to miejsce. Nova mijała swój prowizoryczny domek, a ja czekałem na dzień, kiedy będę mógł mieć ją już jako mojego psiaka. Jakoś bardziej się do siebie przywiązaliśmy. Postanowiłem ją waśnie zabrać na spacer, kiedy zauważyłem Jamesa kopiącego w drzewo. Ewidentnie był podirytowany, a mnie zaciekawiło co się stało. Nova od razu podbiegła do chłopaka, bo nie trzymałem jej na smyczy. Psina od razu zaczęła skakać na chłopaka, aby go rozweselić. Chcąc, nie chcąc, byłem zmuszony pójść za nią.
– Coś się stało? – spytałem lekko zmartwionym głosem. Chłopak odskoczył od drzewa, kiedy tylko się odezwałem. Na jego twarzy od razu pojawił się przyjacielski uśmiech.
– Drobna kłótnia ze znajomą – powiedział klękając przy Novie. – No co mała? – prychnął. – Wypiękniałaś, wiesz? Pan się dobrze tobą zajmuje? – Chłopak zerknął na mnie.
Pokiwałem głową ze zrozumieniem, jednak chłopak nie wyglądał jak po drobnej kłótni. No cóż, może się mylę.
– Co jak co, ale do zwierząt jeszcze mam szacunek – powiedziałem z cichym śmiechem.
– Jeszcze? - spytał chłopak, dodając ciszej – Czemu nie masz go dla ludzi? – Po tych słowach spojrzał mi w oczy. Pytanie chłopaka jakoś niezbyt mnie zdziwiło.
– Bo w większości są samolubni i fałszywi – odpowiedziałem na jego pytania. – Zwierzęta natomiast takie nie są, one nie udają miłości i nigdy cię nie zostawią, nawet jak stracisz wszystko - dodałem z cichym westchnięciem.
– Może po prostu wszyscy potrzebują jeszcze jednej szansy? – spytał, podnosząc się i klepiąc suczkę po głowie. – Ludzie to też zwierzęta, wiesz? Kto wie, może jeszcze coś ciebie spotka miłego?
Spojrzałem na niego z lekkim powątpiewaniem.
– Niektórzy nie zasługują na tą szanse, uwierz mi - prychnąłem. - Może nieliczni na nią zasługują. - dodałem przypominając sobie każdą próbę zagadania ojca. Każdy raz kiedy chciałem poczuć się jak jego syn, a nie eksperyment. Jednak było to niemożliwe.
– Nie dowiesz się, dopóki jej nie otrzymają – powiedział łagodnym tonem, otrzepując spodnie. Przez chwile zastanawiałem się czy nie powiedzieć mu o ojcu, aby to zrozumiał, jednak po chwili zrezygnowałem z tego pomysłu. Może kiedyś, jak bardziej mu zaufam, jak zauważę że warto. – A co jeżeli jeden z nich otrzymał ich wiele, aż zbyt wiele? – spytałem głaszcząc Nove, która ewidentnie wyczuła moje myśli i wesoło skakała mi do nogi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz