– Przepraszam – usłyszałam. Szybkim ruchem opuściłam bluzkę w dół i wbiłam wzrok w ziemię. Jestem pewna, że zaczęłam się wtedy rumienić.
– Nic się nie stało – wyszeptałam. Po chwili milczenia podniosłam wzrok. Blondynka z mocnym makijażem. Nie widziałam jej wcześniej. Ubrana w lekką sukienkę i trampki, prezentowała się naprawdę dobrze.
– Chciałam tylko sprawdzić, czy sobie poradziłaś – powiedziała. Wyglądało na to, że była jedną z członków Rady. Spojrzałam na kuralet leżący na szafce obok łóżka.
– Tak, tak. Wszystko dobrze, Forma idealnie spełnił swoje zadanie – stwierdziłam, zresztą - zgodnie z prawdą.
– Forma?
– Ah! Foma, oczywiście. – Ponownie się zarumieniłam.
Generalnie, nigdy nie byłam dobra w nawiązywaniu kontaktów z nowopoznanymi ludźmi i ceniłam sobie prywatność - niezbyt przyjemnie, gdy ledwo znana osoba wypytuje cię o intymne rzeczy albo takie, o których niezbyt chce się mówić. Mimo wszystko, moja towarzyszka wyglądała na osobę, z którą aż chciałoby się spędzić więcej czasu i najlepiej opowiedzieć całą historię życia. Dziwne uczucie.
– Tak swoją drogą, bo stoisz tutaj już kilka minut, jak masz na imię? – wyjąkalam.
– Ah, Heather, miło poznać. – Gdy tylko Heather się uśmiechnęła, zobaczyłam małe dołeczki w policzkach. O ile ona wyglądała uroczo i młodziej, o tyle ja nienawidziłam swoich.
– Shioko, co już zapewne wiesz – zaśmiałam się nerwowo. Postanowiłam zrobić dokładnie to samo, co godzinę wcześniej obok Formy - najwyraźniej działało.
– Bo wiesz… – zaczęłam. – Niezbyt dobrze idzie mi nawiązywanie kontaktów, co pewnie już zauważyłaś. Czy… czy mogłabym traktować cię, jak… lepszą znajomą?
Heather spojrzała mi prosto w oczy.
<Heder, hultaju?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz