Oh, to zdecydowanie nie należało do najbardziej komfortowych sytuacji. Wyprostowałam się, żeby nie dać po sobie poznać, że ewidentnie nie jestem w swoim żywiole. Ostatecznie, nie codziennie wchodzi się całkowicie obcej osobie do pokoju w trakcie zdejmowania ubrań. Opuściłam ręce luźno wzdłuż ciała, biorąc uspokajający oddech.
– Nic się nie stało – wyszeptała, ale po tonie jej głosu oraz wątpliwej postawie, zorientowałam się, że nie do końca mówiła prawdę.
– Chciałam tylko sprawdzić, czy sobie poradziłaś – powiedziałam szybko, chcąc odgonić natrętną ciszę, która zalęgła się tu po jej szepcie.
– Tak, tak. Wszystko dobrze, Forma idealnie spełnił swoje zadanie. – Nadstawiłam uszu, zastanawiając się czy dobrze usłyszałam. Forma? Och.
– Forma? – dopytałam, wyobrażając sobie złośliwy uśmieszek na twarzy Dextera, który pojawi się po usłyszeniu tego przejęzyczenia. O, zdecydowanie trzeba będzie mu o tym wspomnieć.
– Ah! Foma, oczywiście. – Sposób w jaki się rumieniła był nawet całkiem zabawny. Czerwień stopniowo zabarwiała jej policzki, żeby w szybkim tempie przemieścić się na szyję, uszy oraz zapewne na dalsze okolice ciała, skryte pod ubraniem. Interesujące.
– Tak swoją drogą, bo stoisz tutaj już kilka minut, jak masz na imię? – wyjąkała cicho. Zdecydowanie potrzebowałam pobyć z nią chwilę dłużej, ale na pierwszy rzut oka trudno było stwierdzić, czy była nieśmiała, czy po prostu chwilowo zdezorientowana.
– Ah, Heather, miło poznać. – Uśmiechnęłam się szeroko, próbując dodać jej otuchy.
– Shioko, co już zapewne wiesz – zaśmiała się nerwowo, zbyt nerwowo. Czyli jednak nieśmiałość, co?
– Bo wiesz… – zaczęła i przerwała na moment. – Niezbyt dobrze idzie mi nawiązywanie kontaktów, co pewnie już zauważyłaś. Czy… czy mogłabym traktować cię, jak… lepszą znajomą?
Spojrzałam jej prosto w oczy, próbując zrozumieć o co tutaj chodzi.
– Cóż, nie do końca rozumiem, ale czemu nie. – Poszerzyłam przyjacielski uśmiech. – Przyszłam cię w sumie zaprosić na parapetówę. Chłopaki organizują, nic wymyślnego, ale uznaliśmy, że przyda nam się taka impreza integracyjna. W następną sobotę, po dwudziestej pierwszej, nad sadzawką. Masz ochotę dołączyć? Zdecydowanie trzeba ci wszystkich przedstawić!
– Cóż, nie do końca rozumiem, ale czemu nie. – Poszerzyłam przyjacielski uśmiech. – Przyszłam cię w sumie zaprosić na parapetówę. Chłopaki organizują, nic wymyślnego, ale uznaliśmy, że przyda nam się taka impreza integracyjna. W następną sobotę, po dwudziestej pierwszej, nad sadzawką. Masz ochotę dołączyć? Zdecydowanie trzeba ci wszystkich przedstawić!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz