– Nie widziałeś tutaj może żółtej teczki? Koleżanka ją tutaj zostawiła przez przyp...
I gdy już miałem odpowiedzieć na pytanie szatyna, odpowiadając, że przecież żółta teczka wsunięta została przez kogoś pomiędzy książki kilka kroków za nami, w alejce do której właśnie mieliśmy wyjść, rozległ się głośny huk. Trwało to chwilę, może dwie, nie dłużej niż kilkanaście sekund. Podskoczyłem zaskoczony dźwiękiem, wracając przy tym do stanu "miej oczy dookoła głowy", książki runęły, a w powietrze wbiły się tumany kurzu, zasłaniając praktycznie wszystko w polu widzenia dookoła nas. Dexter wymamrotał coś pod nosem do mnie, następnie w ciągu jednej czy dwóch sekund chwycił mnie mocno za nadgarstek, zdecydowanie zbyt mocno i pociągnął za sobą w kierunku wyjścia z biblioteki. Skrzywiłem się z bólu. Co prawda tym razem nie musiałem przechodzić przez męki wiążące się z wyimaginowanym tonięciem, próbą złapania przynajmniej jednego oddechu, czy porywaniem przez wzburzone fale, jednak czerwony ślad na nadgarstku nie był porządaną przeze mnie rzeczą.
Po chwili szybkiego sprintu udało nam się wydostać z budynku z czerwonej cegły. Dexter w końcu puścił mój nadgarstek z żelaznego uścisku, a sam podniósł rękę do twarzy, zasłonił usta i zaczął gwałtownie kasłać, starając się pozbyć kurzu ze swojego układu oddechowego. Ja, korzystając z wolnych rąk, oparłem dłonie o kolana, pochylając się i kierując przy tym głowę jeszcze bardziej w dół niż zazwyczaj, i spróbowałem złapać jakikolwiek, nawet najpłytszy oddech. Po krótkiej chwili udało mi się uspokoić bijące dosyć szybko serce i podniosłem głowę do góry, znowu stając w lekko przygarbionej pozycji i spojrzałem się pytająco na Dextera, podnosząc lewą brew w udawanym zdziwieniu.
– Nie przypominam sobie, żeby w broszurze informacyjnej wspomniano coś o nawiedzonej bibliotece... – mruknąłem i parsknąłem śmiechem – ani o półkach chcących cię zabić.
Schowałem ręce do kieszeni i wyprostowałem się. Kiwnąłem głową w kierunku biblioteki, chcąc na nią wskazać.
– Rozumiem, że biblioteka zostanie wyłączona z użytku na kilka dni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz