– Dzisiaj było wyjątkowo ciepło, więc została pewnie woda ogrzana z solarów. Mogę ci pomóc dojść do łazienki – zaproponował mi Dexter.
Dzięki ci wielkie, o panie! Przynajmniej nie będę zmuszony do spania na podłodze, bo w łóżku nie zasnąłbym na pewno, zaprzątając sobie myśli, jak to pot z mojego ciała przechodzi na kołdrę, a ja później miałbym w tym całym brudzie smacznie spać. Ygh.
Podniosłem wzrok na Dextera i skinąłem głową, zgadzając się na jego propozycję.
– Jak bardzo nie chcę mieć teraz do czynienia z tobą, tak bardzo chcę być czysty, więc skorzystam z oferty – mruknąłem chłodno w jego kierunku i zacząłem powoli podnosić się z łóżka.
Moje łokcie pod ciężarem ciała ugięły się od razu, przez co niezgrabnie poleciałem plecami na materac. Wyglądać mogło to zabawnie, kojarzyć się z młodymi kociętami, które spadają na ziemię, przeskakując z punktu A do punktu B. Skrzywiłem się, zdecydowanie musiało trochę czasu minąć, zanim moje mięśnie i kości znowu zaczną odpowiednio spełniać swoją rolę.
– Kosmetyczkę mam w szafce, na górnej półce, prawy róg. – Uniosłem rękę, wskazując Dexterowi na szafkę w kącie pokoju.
Podniosłem się powoli do pionu, starając przy tym, by znowu nie runąć do tyłu niezgrabnie. Chłopak w rękach trzymał już czarne opakowanie na moje rzeczy.
– Dzięki – mruknąłem, gdy ten pomógł mi wstać z łóżka, a następnie utrzymać się na rozkołysanych we wszystkich stronach nogach.
Po cichu i powoli, by nie narobić niepotrzebnego szumu, podpierając się mocno na ramieniu Dextera ruszyłem z nim przez ciemny korytarz, który ewidentnie nie był najprzyjemniejszym miejscem na nocne eskapady. Wkrótce stanęliśmy przed drzwiami pryszniców i weszliśmy przez nie. Towarzyszący mi chłopak położył czarną torebkę na jednej z półek, starając się być w pobliżu mnie, gdybym jednak runął nagle na kafelki z zamiarem roztrzaskania sobie głowy. Zacząłem odpinać guziki od jeszcze bardziej wygniecionej koszuli.
– Poradzę sobie – oznajmiłem chłopakowi, który cały czas asekurował mnie, kryjąc się za moimi plecami.
Zrzuciłem z siebie koszulę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz