Skinąłem głową, zgadzając się na jego propozycję. Niemiłosierny upał dawał już nam znaki, nieprzyjemny pot zaczął spływać po plecach, zostawiając mokry ślad. Przetarłem czoło, chcąc powstrzymać krople przed dostaniem się do moich oczu. Skrzywiłem się, patrząc na wilgotną dłoń.
– Tak, to zdecydowanie dobry pomysł – mruknąłem w kierunku Dextera. – Poprowadzisz?
Zaczęliśmy iść w kierunku budynku szkoły, by jak najszybciej uciec przed parzącym wręcz słońcem. Zerknąłem kątem oka na członka samorządu szkolnego. Szedł dumnie wyprostowany, kierując szpiczasty nos do błękitnego nieba. Głębokie, ciemnozielone oczy wręcz lśniły w świetle słońca. Cały on był… ostry? Ostre kości policzkowe, ostry nos, ostry wzrok. Praktycznie można było się na nim skaleczyć, jak na dopiero naostrzonym nożu. Odchrząknął.
– Doczekam się odpowiedzi na moje pytanie? – zapytał, lekko zniecierpliwiony.
– Ah, tak, oczywiście. – Zorientowałem się szybko, że przecież jeszcze nie usłyszał mojej odpowiedzi. – Dlaczego tu się pojawiłem? – Wzruszyłem ramionami, podwijawszy rękawy swojej koszuli. – Można powiedzieć, że dzięki doskonałym ocenom, szczęściu, że ktoś to zauważył i rodzicom, którzy błagali, żebym skorzystał z okazji – Odpowiedziałem w końcu wymijająco, nie chcąc jeszcze zdradzać wszystkiego.
Ale hej, nie skłamałem, więc nie złamałem ani jednej zasady naszej zabawy. W szkole miałem doskonałe oceny, rodzice zachęcali mnie do wstąpienia na uniwersytet, no i ktoś mnie musiał zauważyć. Sama prawda, ani jednego kłamstwa. Nikt przecież nie każe opowiadać całej historii swojego życia w odpowiedzi na jedno pytanie. Zostawmy trochę ciekawostek na później, gra się dopiero zaczęła, mamy jeszcze czas. Poprawiłem skórzaną torbę na ramieniu i spojrzałem się na Dextera.
– A ty? Dlaczego tu jesteś? – Odbiłem piłeczkę w kierunku chłopaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz