Impreza integracyjna? Czy "kto zbierze więcej informacji" o danym uczniu? Musiałem jednak przyznać, że tego typu spotkania były idealnym sposobem do rozejrzenia się i dowiedzenia kilku nowych rzeczy, które zawsze się przydadzą. Zdobycie jakiś wstydliwych historii danej osoby? Bez problemu, alkohol lejący się litrami przy okazji takich zabaw rozplątuje praktycznie każdy język, zwłaszcza jeżeli pije go banda nierozgarniętych studentów gotowych na wszelkiego rodzaju przygody.
– I łatwy dostęp do każdego ucznia – dodałem po jego słowach, może trochę złośliwie.
W końcu impreza integracyjna była idealnym miejscem dla drapieżnika, jakim był Dexter.
– Założyłem, że jest to na tyle oczywiste, że nie muszę o tym wspominać – odpowiedział.
Wzruszyłem ramionami na jego słowa. Zacząłem rozglądać się wokół, zapadła cisza i nikt z nas nie palił się, aby ją przerwać. Na pobliskim drzewie przysiadł czarny ptak, przykuwając moją uwagę. Spoglądał na naszą dwójkę z gałęzi swymi ciemnymi jak węgiel oczkami, przekręcając przy tym zabawnie głowę... Z mojej zadumy wyrwał mnie głos Dextera.
– Będzie ci przeszkadzać, jeżeli wyjmę na moment telefon? – Machnął ręką w kierunku budynku, z którego kilkanaście minut temu wybiegaliśmy w popłochu. – Ostatecznie, ktoś tam będzie musiał posprzątać, a lepiej, żeby dowiedzieli się teraz, niż później.
Spojrzałem na niego rozkojarzony, wręcz zaskoczony. Dexter Davon zmarnował pierwsze pytanie? Nie, to niemożliwe. Choć tak mogło się wydawać, nie podejrzewałem, że zrobił to nieumyślnie. Cały czas kalkulował i obmyślał, starannie planując każdy kolejny krok.
– Oh, tak, oczywiście – odpowiedziałem mu po chwili, dalej zastanawiając się, co mu to dało. – Rozumiem, że to liczyło się jako twoje pierwsze pytanie?
Zerknął na mnie i skinął głową jako odpowiedź.
Opuściłem wzrok na buty, zastanawiając się nad kolejnym pytaniem. Zacznijmy delikatnie, powoli i bez pośpiechu.
– Masz dziewczynę? – wystrzeliłem bez zastanowienia się.
Zmarszczyłem brwi. Przewalski skup się, bo popełniasz coraz więcej wtop. Kolejne pytanie poszło się... eh.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz