Do pokoju weszła blondynka z szerokim uśmiechem na twarzy i tacą z jedzeniem w swoich dłoniach, a za nią Dexter znowu ubrany w elegancki strój. Ah, a więc tak musi się ubierać na co dzień.
– Mamy dla ciebie coś na ząb, pewnie nie jadłeś. – W moim oku zalśniła iskierka. – Jak mięśnie, bolą?
Odwzajemniłem uśmiech i podrapałem się po głowie lekko zagubiony.
– Oh. – Zaciąłem się na chwilkę, uważnie dobierając słowa w mojej głowie. – Dziękuję. Nie wiem, jak się odwdzięczę. – Opuściłem wzrok na swoje stopy. – Co do mięśni jest już lepiej, chociaż czuję się, jakbym dopiero co przebiegł maraton – odpowiedziałem. – Bez przygotowania – dodałem za chwilę szybko. – A ty? Czy jest już… lepiej? Trochę lepiej? – mruknąłem w kierunku dziewczyny.
Podszedłem, dalej chodząc dosyć powoli, do dziewczyny i wziąłem od niej tacę z przepysznie pachnącym jedzeniem. Tak jak normalnie nie jadłem za dużo, bo po prostu nie miałem takiej potrzeby, tak dzisiaj byłem wyjątkowo głodny. Może wynikało to z mojego wycieńczenia? Najpewniej. Usiadłem przy biurku, stawiając tacę na stoliku. Podniosłem przykrywkę. Ślinka mi ciekła na sam widok przepysznie wyglądającego makaronu na talerzu.
– Boże, naprawdę nie wiem, jak się wam odwdzięczyć… - Uśmiechnąłem się niedowierzająco w kierunku członków samorządu.
Nagle do głowy przyszedł mi całkiem dobry pomysł, który na pewno wynagrodziłby im opiekę nad poszkodowanym mną.
– Czy uczniowie mają jakikolwiek dostęp do kuchni? I czy są w niej składniki na tartę cytrynową lub tartę jagodową?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz