środa, 24 maja 2017

Od Fintana, CD James

Nie byłem pewien co do tego chłopaka, moja logika mówiła mi uważaj, ale wszystko inne twierdziło, że James jest na prawdę miłym chłopakiem. - Na razie chcę się tutaj zaaklimatyzować i przyzwyczaić do nowego życia. A potem zobaczymy. - powiedziałem z uśmiechem siadając na parapecie i opierając się o szybę, aby popatrzeć co się dzieje za oknem. W sumie to nic ciekawego się tam nie działo, ale po prostu wolałem się popatrzeć za okno.
– Jakieś plany na następne kilka tygodni? – zadał kolejne pytanie. Czułem na sobie jego wzrok jednak nie zwracałem na to zbytnio uwagi. Zamyśliłem się jednak nad odpowiedzią na zadane mi pytanie. Przez głowę przeszły mnie słowa ojca, abym szpiegował. Jednak ja sam tego nie chciałam, lubiłem zdobywać informacje innych, ale nie oddawałem ich za nic. 
– Chyba zapisze się do tego koła miłośników zwierząt – powiedziałem zwracając wzrok na Nove. - A tak przy okazji są jeszcze jakieś kołka w zanadrzu? – spytałem z lekką ciekawością w głosie.
– Teatralne i sportowe. Brakuje przewodniczących oraz członków dla nich, póki co. - Na słowo teatralne zamigotały mi gwiazdki w oczach i znowu rozpromieniłem się jak dziecko. Sam nie wiem dlaczego, może to było jakieś moje małe marzenie ukrywane przez to, że nie miałem nawet na to czasu. Znaczy na pewno nim było. Po chwili jednak wróciłem do normalnego stanu, bo musiało to wyglądać co najmniej dziwnie.
– Teatralnego powiadasz. Zawsze chciałem należeć do pomniejszego teatru, ale nie miałem na to za bardzo czasu – powiedziałem.
– Zapraszamy. Znajdujesz trzy osoby i wracasz do mnie po papiery. Zrzucamy je na Heather albo Dextera i voila, klub gotowy – chłopak pod koniec lekko zażartował. 
– Znalezienie trzech osób z talentem aktorskim raczej nie powinno być takie trudne, w szkole dla wybitnych. – stwierdziłem jednak bez przekonania. Był początek roku szkolnego co oznaczało mało osób. Tym bardziej dla mnie. Dla życiowego odrzutka.
– Możesz zawsze spróbować z osobami, które już są w klubach. Ostatecznie jednak trochę nas jest już, z trzynaście bodajże. Większość już wybrała zajęcia pozaszkolne, ale żadne zasady nie zabraniają uczestnictwa w dwóch klubach. Jeżeli pogadasz z Herą, taka ruda z kółka dziennikarskiego, jestem pewien, że pomoże ci zebrać ludzi. – Chłopak ewidentnie próbował podnieść mnie na duchu, co było dla mnie czymś nietypowym. 
– Dzięki za rade. na pewno się do niej zgłoszę – powiedziałem z uśmiechem. Sam już nie wiedziałem powoli czy szczerym czy nie szczerym. Miałem przy chłopaku mętlik w głowie. – Jutro spróbuje ją znaleźć – dodałem, zeskakując z parapetu gdzie zrobiło mi się już niewygodnie. W tym samym momencie w kieszeni chłopaka zapikała komórka co oznajmiło mu o SMSie. James posłał mi przepraszający uśmiech i zerknął na wiadomość.
– Mam nadzieję, że ci się uda. Przy okazji mam przyjemność zaprosić cię na najbliższą imprezę integracyjną. – Spojrzałem na niego ze zrozumieniem, zapewne było to coś ważnego.
– Jasne postaram się być – odpowiedziałem machając mu jeszcze na pożegnanie, a po chwili wyszedł. Dopiero wtedy poczułem się naprawdę rozluźniony.
– No to jutro robimy ci nowe mieszkanko – powiedziałem do Novy, która zaczęła skakać dookoła mnie. Po chwili przeniosłem wzrok na zegarek umieszczony nad drzwiami. Widniała na nim godzina siedemnasta, co można było nazwać dojść młodą godziną. Postanowiłem więc wreszcie się rozpakować. Kiedy już wszystko uprzątnąłem w szafkach postanowiłem zejść do stołówki na kolacje. Nova oczywiście musiała zostać u mnie w pokoju. Kiedy już miałem usiąść z jedzeniem do stolika zauważyłem blondyna machającego w moją stronę. Siedział z wcześniej poznaną dziewczyną i jakimś chłopakiem. W sumie zaczynałem powoli go lubić ale bardzo powoli, dlatego postanowiłem do nich podejść, a co mi tam.
– Heather pewnie już znasz, ale poznaj za to Dextera - przedstawił nas sobie blondyn i od razu przeszedł do pytania. – Więc jak ci się u nas podoba? – Spojrzałem na chłopaka, który ewidentnie był wyższy ode mnie. Miło się uśmiechnąłem na powitanie, co było jak najbardziej udawane. Pozwoliłem sobie usiąść przy ich stole. 
– Przyjemnie tu u was i cicho – powiedziałem. – co najmniej na razie – dodałem trochę ciszej.
– Póki co nadal nie wszyscy jeszcze przyjechali – poinformowała mnie dziewczyna. – Jak tylko w miarę uda nam się wprowadzić wszystkich i w końcu dotrzeć do miasta, powinno się zacząć robić nieco głośniej. - mówiła dalej. Dexter po chwili odszedł od stołu przepraszając nas i pognał do jakiejś czerwonowłosej dziewczyny.
– Ja tam nic do odrobiny ciszy nie mam – stwierdziłem, patrząc na odchodzącego chłopaka – ale trudno aby w akademii i akademiku było cicho – stwierdziłem. naprawdę nie wiedziałem jak się tu odnajdę, ale nadal jest lepiej niż w domu.
–  Na razie jest nas tylko trzynastu, jeszcze zrobi się głośno w akademiku – odparł blondyn.
– Zwłaszcza w sobotę, wtedy robimy imprezę czy jednak w piątek? – powiedziała Heather przenosząc wzrok na mnie. – Jak myślisz, piątek czy sobota?
Zdziwiło mnie, że zapytała akurat mnie, samo siedzenie tu było dla mnie nie typowe, wszak oni byli w samorządzie, a ja tu dopiero co przyjechałem. 
– Chyba lepiej w sobotę - stwierdziłem, biorąc pod uwagę, że jest to weekend. Pozostała dwójka kiwnęła zgodnie głowami.
– Czyli sobota - stwierdził blondyn. Ja zaś nawet nie wiedziałem co teraz ze sobą począć, bo nie miło było by odejść jak jeszcze nie skończyłem kolacji przez co pozostało mi tylko jak najlepiej udawać, że wszystko gra i wcale nie czuje się dziwnie. Nie przeszkadzało mi towarzystwo, jednak praktycznie cały dzień spędziłem z ludźmi, a dla mnie było to o wiele za dużo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis