Moje przygotowania długo nie trwały, może jedyną wyróżniającą się rzeczą była niepognieciona jeszcze koszula czy w miarę ułożone włosy. Nie wiedziałem, co mnie podkusiło, by pojawić się na przyjęciu zorganizowanym przez samorząd. Chęć poznania nowych ludzi? Zdobycie kolejnych informacji, w końcu alkohol miał lać się litrami? A może strach przed zostaniem samemu w akademiku i bycie uważanym za "tego odludka, który zawsze siedzi sam i się nie odzywa"? W końcu na imprezie mieli pojawić się wszyscy uczniowie. Głośno wypuściłem powietrze z płuc. Dobra, gdybym miał dosyć, wrócę do pokoju.
Trzeba było przyznać – organizatorzy się postarali. Staw, nad którym świetnie się bawiliśmy jeszcze kilka dni temu, rozświetlony został pływającymi świecami, grała skoczna muzyka przygłuszona nieco rozmowami uczniów. Zerknąłem trochę wyżej, dostrzegając Jamesa majstrującego przy lampionach rozwieszonych na drzewach. Machnąłem w jego kierunku ręką na przywitanie, a ten, gdy w końcu mnie zauważył, posłał mi szeroki uśmiech.
Zacząłem szukać wzrokiem kolejnych znajomych twarzy, jednak otoczony byłem przez ludzi mi nieznanych. No tak, chyba na tym polegają imprezy integracyjne. "Strzepnąłem" niepotrzebne mi spięcie z barków. Rozluźnij się Przewalski, przecież nikt cię nie pożre. Do tego jeszcze przynajmniej półtorej godziny.
Po chwili zastanowienia ruszyłem do altanki, mając nadzieję, że ujrzę tam kogoś znajomego, zobaczę, czy ciasteczka upieczone przeze mnie w ogóle znikają z talerza lub wezmę świeże powietrze do płuc, zanim jako pierwszy padnę na imprezie. W ciągu trzydziestu minut, to byłby wyczyn. Stanąłem przed stołem pełnym pysznych rzeczy. Sięgnąłem po piwo, choć zrobiłem to dosyć ostrożnie, doskonale wiedząc, co robią ze mną procenty. Pamiętaj Przewalski, czujesz się nie na siłach jest równe wracasz do pokoju bez narzekania. Upiłem łyk alkoholu i rozejrzałem się, a moim oczom ukazał się Dexter buszujący przy słodkościach. No tak. Podszedłem do niego, jak zawsze uważnie i po cichu, starając się na chwilę zniknąć.
– Hej – Uśmiechnąłem się w jego kierunku na powitanie, zastanawiając się, czy dosłyszał w ogóle moje powitanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz