piątek, 28 września 2018

Skrzaty ich nienawidzą, odkryli metodę... [9]

— Mają zbyt twardą skórę, strzałki musiałyby być chyba z vibranium, żeby się przez to przebić — rzucił okularnik w moją stronę, na co już po raz kolejny w ciągu tej jednej godziny przewróciłem oczami. No bo może lepiej było już załatwić te strzałki z vibrant... vbra… cholernego vibranium, może byłoby choć ociupinkę bezpieczniej, czyż nie? — Au, kurwa. — O właśnie, o tym, kurwa, mówiłem.
Zdecydowanie w całej tej sytuacji wolałbym stać sobie na uboczu, nieudolnie celować z tej dmuchawki czy innego cholerstwa i modlić się, że jednak trafię, by nie biec po kolejną, utraconą strzałkę. A tutaj, no cóż, trzeba było się przemóc, zignorować krzyki Dextera, który dalej próbował zrzucić ze swojej krwawiącej nogi małego skurwysyna (no tu akurat musiałem się z nim zgodzić), i po prostu z niemałym przerażeniem czy obrzydzeniem pochwycić swoją ofiarę i włożyć dłoń prosto między te rekinie zęby, prawdopodobnie tylko czekające na ociupinkę odsłoniętej skóry.
W co ja się wpakowałem.
Skrzaty piszczały, wrzeszczały i rzucały się na nas w szaleństwie walki, a ja miałem wrażenie, że zaraz dosłownie utoniemy pod ich natłokiem, a jedyną szansą na nasz ratunek było mocne staniecie na nogach, aby po prostu się nie przewrócić. Bo od pewnego momentu już nawet nie mieliśmy szans włożyć im naszych zgrabnych dłoni do pyszczków.
— Houston, chyba mamy problem! — krzyknąłem, może i ciut panikując, podczas gdy starałem się w jakikolwiek sposób strzepnąć te małe cholerstwa ze swoich ramion.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis