niedziela, 23 września 2018

Skrzaty ich nienawidzą, odkryli metodę... [7]

No i czarnowłosy wybuchł śmiechem, bardzo głośnym i chyba ciut kpiącym, no cóż, co zrobić, a następnie ruszył przed siebie, prosto na swoją pierwszą ofiarę (chociaż z tym wężowatym spojrzeniem, to czy ja wiem, czy aby na pierwszą, pierwszą?). Pochwycił ją, ta wyrywała mu się przez chwilę, w końcu kto by tego nie robił, jeżeli ktoś wkładałby mu rękę do gardła, no kto, niech pierwszy rzuci kamieniem.
I mówię tu o wkładaniu rąk tak gdzieś do połowy, proszę państwa, mówię tylko o rękach, o dłoniach i długich palcach, inne części ciała zostawcie sobie sami.
Skrzywiłem się, dosyć znacznie, powoli snując się za blondynką, która również szykowała się do ataku. Co prawda zdecydowanie wolniej i chyba zdecydowanie mniej chętnie niż nasz cudownie przyjacielski okularnik (dalej uważam, że osobniki o zapędach sadystycznych powinny być pod jakąkolwiek, dobrą obserwacją).
— Macie pokaz nieszkodliwych praktyk — rzucił w naszym kierunku, przewracając oczami i chyba zbytnio delikatnie nie kładąc biednego stworzenia na trawie.
Już po raz kolejny, auć.
— Kurwa, kto w ogóle wpadł na tak pierdolnięty pomysł usypiania skrzatów — burknąłem pod nosem, naciągając rękawice na dłonie. — Jakby, halo, nie wymyślono strzałek do usypiania czy innego cholerstwa?
No ale co ja miałem poradzić no, robota się sama nie zrobi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis