niedziela, 30 września 2018

Kto by pomyślał, że to wytrzyma [X]

Nie wyrażała sprzeciwu. Wyjątkowo przystanęła na propozycję, posłusznie uchwyciła moją dłoń i podciągnęła się do góry, by za chwilę spleść palce z tymi moimi, co spotkało się z moją aprobatą, a może i nawet delikatnym rumieńcem na twarzy. Chwała ciemnej skórze, że dojrzeć na niej przebarwienia graniczyło z cudem.
— Dziękuję — rzuciła z tym swoim uśmiechem. Rzuciła i przytuliła się do mnie. Rzuciła i po prostu dalej trwała, a ja jedynie starałem się nie oddychać za głęboko, bo odnosiłem nieodzowne wrażenie, że za chwilę utopię się deszczem. Prawdopodobnie wciągnąłem dłoń na jej plecy i lekko ją po nich pogładziłem, cicho prychając i kręcąc głową.
— I przepraszam.
Dodała, a ja już nie odpowiadałem, jedynie wpatrywałem się w czubek blond fryzury i cieszyłem się z możliwości posiadania jej tak blisko siebie, jak bardzo egoistycznie to nie brzmi.
Wszyscy byliśmy egoistami.
Wszyscy chcieliśmy zagarniać jak najwięcej dla siebie.
Ot co.
Może potem po prostu poprawiłem bluzę na jej ramionach. Może potem po prostu pomogłem jej założyć buty. Może potem po prostu zabrałem ją do szkoły, następnie wprowadzając do swojego akademika. Może świecił pustką, odkąd Oakley się stąd wyniósł. Może rozłożyłem ręcznik na swoim łóżku i może zachęciłem ją do zajęcia na nim miejsca. Może wyciągnąłem drugi i zarzuciłem go na głowę Przewalskiej. Może zacząłem delikatnie przecierać jej włosy materiałem, starając się odciągnąć od nich jak najwięcej wilgoci. Może przy okazji patrzyłem na nią z delikatnym uśmiechem i rozmarzeniem w oczach.
Może potem przytknąłem ciepłą dłoń do jej ciepłego policzka.
Może, ale tylko może.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis