poniedziałek, 24 września 2018

Kto by pomyślał, że to wytrzyma [18]

Plecy uderzyły o mokrą, chłodną, twardą ziemię. Powieki uchyliły się ciut szerzej zszokowane całą tą sytuacją, płuca domagały się kolejnego, łapczywego oddechu, który pozwalał utrzymać świadomość, a łzy zostawiały nieładne ślady na twarzy.
Zastukałam palcami o trawę i może zrobiła się ciut bardziej zielona, niż chwilę temu.
Obróciłam głowę, policzek oparłam o grunt i spojrzałam na niego. Słowa nie docierały do uszu, a jeżeli już, to były lekko przygłuszone. I może lepiej, sądząc po mimice i szeroko rozchylonych wargach, nie były to zdania, które miały pokrzepić moje serce.
Zresztą nic dziwnego, chwilę temu znajdowałam się jeszcze pod taflą wody, a jeszcze kilka chwil przed tą sytuacją chłopak powtarzał, że nie podoba mu się ten pomysł.
Zamknęłam oczy, wypuściłam powietrze z płuc i podniosłam się do pozycji siedzącej. Powoli, nigdzie się nie spiesząc, nie uciekając. Schowałam twarz pomiędzy dłońmi, przetarłam ją kilka razy, po raz kolejny podniosłam wzrok na wściekłego złotookiego chłopaka, który ostatecznie skończył swój monolog, chociaż miało się wrażenie, że zaraz rozpocznie go od nowa.
I chyba wcale by mi to nie przeszkadzało. A następnie ja zaczęłam mówić. Nie krzyczeć, nie wrzeszczeć, prędzej temu było do marnego szeptu i lamentu.
Że też jest głupi i że jest ślepy mimo tych bardzo ładnych oczu, że również go nienawidzę, że nie obchodziło mnie, co mówił, że też go kocham, kochałam, że nie planuję umierać, że to nie on siedział przez kilkadziesiąt minut pod prysznicem, rycząc, że to nie mu pewna ignorancka czy niewidoma osoba, złamała serce i że wcale nie planuję nigdzie iść, nawet jeżeli teraz chciałabym zapaść się pod ziemię czy po prostu wrócić do domu.
Kto by pomyślał, że to aż tyle wytrzyma, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis