środa, 12 września 2018

Klub Lornetkowy [8]

— Lepiej ty mi powiedz, jak to możliwe, że James po rumienieniu się od Oriona i tak wiedzie życie nędznego heteroseksualisty. Biorę to za ujmę na honorze odnośnie czarowności mojego rodzonego brata. Jestem za to dumny za coming out Leitha, na Livernell, jak ja mogłem to przegapić? — Roześmiałam się, wspominając brata i stwierdziłam, że za dużo tych Jamesów. Podusia, mój ciapowaty brat, chłopak Lilith, Hopecraft i ciocia [nadal to dziwnie brzmiało] Mei miała gdzieś jeszcze kilku pochowanych. Brrr, normalnie jakaś armia. — To długa historia. Matka ześwirowała. Ale już tak całkowicie świrnęła, że jej wszystkie klepki na raz poszły. No i wyszło, że mamy siostrę. Skóra zdjęta z Cassie, a Cassie zwiała chuj ją wie gdzie, Sky w ogóle się zaszyła po kryjomu i ona nic nie wie, nic nie kojarzy, dajcie mi wszyscy święty spokój. Orion poszedł i nawet nie wiem, co on tam macha, w bibliotece chyba dalej siedzi, jak tamten jego miał na imię? Jiz? Jaz? Jason, coś chyba. No, Vi sobie oczywiście, kurwa, radzi najlepiej, zaliczając wszystko co się rusza, bądź nie, i nie ucieka na drzewo, szczerząc ząbki. Z Omegą własną do domu jeszcze nie wróciła i jesteśmy przerażeni, że kiedyś to może nastąpić. Lilka została wybitną pani profesor od siedmiu boleści, ma własnego bachora, rzuciła Jamesa, a studenci ją nienawidzą. Czyli wszystko w normie
Najwidoczniej u nich też było bardzo kolorowo. Aż kusiło, żeby jakiś sabat, zjazd czy coś zrobić, wszystkich pościągać z ich ciepłych norek i wkopać w środek tego rozgardiaszu. Chociaż pewnie któreś by mnie udusiło. Jak nie Arisa, to James. Jak nie James, to Leia. Tak jakbym kiedykolwiek pytała ich o zdanie w takich przypadkach.
— Nie wiem, jak to jest możliwe i popieram, jak ty, mój partnerze w zbrodni, mogłeś to przegapić? Toż to najbardziej bezcenne chwile. Rozpoczynając od Jamesa, który ciągle wmawia mi, że to, że się przelizał z Rayem to fatamorgana i się czegoś naćpałam, kończąc na pięknym obiedzie rodzinnym, gdzie nastąpił mały rozłam bliźniaków i maglowałam swojego może przyszłego albo przyszłego niedoszłego szwagra — powiedziałam, teatralnie się indycząc i założyłam ręce na piersi, spojrzałam na niego z udawanym oburzeniem, acz pewnie zdradziło mnie drżenie kącików ust z rozbawienia. — Cuda się dzieją, a mnie nie ma. Żądam spotkania z wami wszystkimi i to takiego porządnego, chociaż mam wrażenie, że ziemia by się zatrzęsła. Poza tym jeden Cesarz wie, kiedy ja was, ciebie w ogóle zobaczę po tym roku — fuknęłam, przeczesując nerwowo włosy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis