Westchnęła głośno, poprawiając te blond włosy, które najwidoczniej i jej uciekały zza ucha (no co za cholery!). Zamilkła na chwilkę, podczas gdy ja trzepnęłam kilka razy golfem, spoglądając na nią i czekając na prawdopodobnie dosyć ciężką odpowiedź.
— Zamierzam odebrać mojej matce prawa rodzicielskie nad młodszą siostrą — oświadczyła w końcu, niby się uśmiechając, a jednak nie, bo uśmiech był wyjątkowo gorzki i smutny. Oparłam dłoń na biodrze, przekrzywiając głowę w bok i spoglądając na stojącą przede mną blondynkę ze współczuciem w oczach. — Ale jestem niewystarczająco pijana, żeby o tym gadać, więc póki co, Mińsk obiecał mi robotę po zakończeniu nauki, będę uczyć i sekretarkować, więc jest moc.
Pokiwałam głową, również wzdychając, bo przecież nie chciałam zejść na trudne tematy. Jeszcze nie czas, jeszcze alkohol w naszej krwi nie buzował, więc na razie nie było sensu psuć sobie humoru, prawda?
— Dasz radę, Heather, jak nie ty, to kto — stwierdziłam, podchodząc w dwóch krokach do szuflady, by wyjąć z niej spódnicę. — W sumie ja dalej do końca nie wiem, co chcę robić. Niby to zielarstwo, botanika i tak dalej, ale… sama nie do końca wiem, czy potrafiłabym na tym zarabiać — mruknęłam, splatając ręce na klatce piersiowej. — Zawsze pozostaje otworzenie salonu z sukniami ślubnymi, by troszkę się pognębić, a i kasa najgorsza nie jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz