poniedziałek, 10 września 2018

Idziemy zaszaleć [4]

— Prędzej się przeliżą, błagam, skończą dokładnie tak samo jak Oakley z Walshem — stwierdziła, ruszając do szafy, na co nie mogłam nie odpowiedzieć śmiechem. Nieoficjalny romans naszej pary gorących gołąbków kwitł w najlepsze, przynajmniej w wyobraźni szkolnych kolegów oraz koleżanek. Cóż mogliśmy zrobić, gdy Dexter i Foma ze sobą zerwali, to Oakley z Walshem stał się nieoficjalnym królem i królem szkolnego, tęczowego parkietu. A że żaden z nich się do potajemnych macanek raczej otwarcie nie przyznawał, przynajmniej o żadnym oficjalnym obwieszczeniu szanownej pary królewskiej nie słyszałam, to tylko nakręcało biedny, uciemiężony nudą lud jeszcze bardziej. 
Innymi słowy, sami cierpieliśmy na posuchę, więc rzucaliśmy się na cudzą chmurkę. 
— Foma już nie ma nic do gadania i tak się nie odzywa, a więc będziemy kwita i ja również się nie odezwę — prychnęła, wyciągając w końcu jakiś bordowy golf. — Dam radę z malowaniem. Chyba. No. A co tam u ciebie, Heat, jak ci życie mija? 
Westchnęłam głośno, poprawiając pasma włosów, które zakrywały mi oczy. Zdecydowanie niedługo powinnam ruszyć do fryzjera, były już zbyt długie i przeszkadzały w trakcie normalnej pracy. Zastanowiłam się przez moment, czy powinnam powiedzieć prawdę, ale z drugiej strony później i tak wszystko wyszłoby na jaw. 
— Zamierzam odebrać mojej matce prawa rodzicielskie nad młodszą siostrą — powiedziałam w końcu, uśmiechając się cierpko. — Ale jestem niewystarczająco pijana, żeby o tym gadać, więc póki co, Mińsk obiecał mi robotę po zakończeniu nauki, będę uczyć i sekretarkować, więc jest moc. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis