wtorek, 11 września 2018

Ćpanie herbaty to nie przestępstwo [1]

Towaru wciąż nie posiadałem, nie mam zielonego pojęcia, gdzie mi to wszystko zaginęło, jednak wiedziałem jedno. Kiedy byłem czysty, nie byłem raczej osobą zbyt przyjazną i pozytywnie nastawioną do życia.
Do tego stopnia, że chyba naprawdę wywołałem niechęć do mojej osoby u każdej istoty żyjącej. W tym Fiony, co boleśnie odbiło się na moim, powiedzmy sobie szczerze, mimo wszystko wrażliwym serduszku.
Może dlatego łaziłem jeszcze bardziej poddenerwowany, łypiąc groźnym spojrzeniem na dosłownie każdego i warcząc niemiłosiernie. Może i przez to traciłem reputację miłego Wujka Dobrej Rady, może i przez to ludzie się ode mnie odsuwali, ale chyba inaczej po prostu się nie dało i w końcu wyszło szydło z worka.
Patrzcie państwo, co rzeczywiście kryje się pod owczą skórą skrzętnie zakładaną przez ostatnie kilka lat. Podziwiajcie dorodnego wilczura, bójcie się i odskakujcie, gdy tylko błysnę ślepiami, albo co gorsza — kłami.
A później coś zostało wściubione prosto na moją głowę. Konkretniej wianek, przywleczone przez jakieś drobne i do tego blade jak ściana łapki, za to jakże zwinne i prędkie. Odskoczyć nie było jak i basta.
— Hej — rzuciła z uśmiechem na delikatnej buźce i musiałem przyznać, że gdzieś ją już kiedyś chyba widziałem. Chyba. Kiedyś. — Coś się stało? — zapytała, na co uniosłem delikatnie brwi, bo czy naprawdę, aż tak było widać po mnie, że coś było na rzeczy?
Co mogłem zrobić. Wzruszyłem ramionami, może cicho wzdychając.
— Jest ok? — odparłem, no, może bardziej zapytałem, gdy na moją twarz wtoczył się delikatny grymas. — Tak, chyba jest ok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis