Odwzajemnił uścisk, garbiąc się przy tym, ponieważ był grubo wyższy ode mnie i prawdopodobnie skończyłabym, wisząc nad ziemią, gdyby się nagle wyprostował. Powinnam zainwestować w jakiś taboret albo eliksir wzrostu czy coś. Pewnie dziadek by coś miał, ale powiedziałby, że po cholerę mi.
— Też się cieszę, że cię widzę. Też cię naprawdę długo nie przytulałem i co to za głupie pytanie? Oczywiście, że się napiję. — Roześmiałam się radośnie i klasnęłabym w dłonie z uciechy, ale miałam je zajęte.
— Formalności. Jakbyś odmówił, to pewnie i tak bym przytaszczyła ze sobą całą zastawę porcelanową albo termosik z dwoma kubkami. Wiesz przecież, że jestem bardzo ciężkim przypadkiem herbatolizmu, wręcz nieuleczalnym — powiedziałam poważnym tonem z iście poważnym wyrazem twarzy, jednak nie wytrwałam w tym zbyt długo, bo zaraz uśmiechnęłam się od ucha do ucha. — I choć chętnie bym z tobą tak poszła, to boję się, że byśmy się wywrócili po drodze i połamali sobie kości, roztrzaskali nos albo zdarli skórę jak Yevgeni. Chyba że znasz jakiś niezawodny sposób, jak przejść na czwarte piętro akademika w tej pozycji — dodałam rozbawionym tonem, delikatnie się odsuwając, bo jednak go plecy będą boleć, mnie szyja i się jeszcze poprzewracamy, jak spróbujemy zrobić kroczek. Zwłaszcza, że długość jego kroków była zdecydowanie większa od moich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz