środa, 19 września 2018

Bo wszystkie kaczki lubią herbatę i ciasteczka jeść [4]

Mruknął, przyznając mi rację i wziął pod ramię, po czym ruszyliśmy na tak dobrze już znane nam czwarte piętro. Posmutniałam na myśl, że miałam przed sobą jeszcze tylko półtora semestru, żeby spędzić czas z innymi w uczelni, a potem kij wiedział. Kijem nie byłam, więc nie wiedziałam. Pewnie będę starała się odwiedzać placówkę jak najczęściej, acz moje małe, złowieszcze plany same się nie ziszczą, więc trzeba będzie sobie podzielić czas. Nigdy nie byłam zorganizowaną osobą.
— Wiesz może, co chcesz robić po uczelni? — spytałam, gdy wspinaliśmy się po schodach i żwawym krokiem zbliżaliśmy się ku tradycyjnemu miejscu naszych spotkań. Vladdy pewnie wywiało do jego oper mydlanych, a zwierzęta w tym roku postanowiłam zostawić w Azylu [Dropsik się wydawał bardzo wymęczony, a Walliego nie chciałam zostawiać samego w towarzystwie miśka-alkoholika. Ich relacje bardzo przypominały relacje Mona Lisy II oraz Gremlina].
W pokoju oczywiście zaczęło się zwyczajowe wyciąganie filiżanek, imbryczka, czajnika elektrycznego oraz tych wszystkich herbatek, słoiczków z różnymi zawartościami, mniej, bądź bardziej barwnymi. Przeważnie pytałam Hortensję, na jaki smak naparu miał ochotę, dzisiaj miałam próbówki. Próbówki z różnymi mieszankami zablokowane korkami, żeby nic nie wypadło.
— Którą niespodziankę wybierasz? — W rączkach miałam cztery szklane pojemniczki i z enigmatycznym uśmieszkiem, czekałam aż wybierze pomiędzy niebieską, czerwoną, zieloną oraz białą mieszanką. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis