Zmrużył nerwowo oczy, aby następnie po prostu wybuchnąć jakimiś niekończącymi się pokładami pozytywności i energii, co miałem wrażenie, było ciut sztuczne, może i wymuszone. Zacisnąłem wargi, nie do końca wiedząc, co ze sobą począć, no ale cóż, taki mamy klimat, sorry-memory, a praca to praca, tak?
— Cześć, jestem Dexter. Mam ciebie wprowadzić ogólnie do tego całego burdelu, więc oficjalnie mogę powiedzieć: "Witaj w nowym domu!" — Mężczyzna chyba zorientował się, że nie zabrzmiało to zbyt zachęcająco, a ja po prostu podniosłem do góry jedną z brwi, zastanawiając się przy okazji, gdzie ja trafiłem. I czy będzie tu dobre jedzenie. — W każdym bądź razie, podaj torbę, walizę czy co ty tam masz i możemy zacząć oprowadzanie. — Podałem mu swoją torbę, może i ciut niechętnie, bo jednak jakoś tak, przecież nie chciałem nikogo obarczać ciężarem, który ze sobą przytachałem, no i tyle. — Czym się interesujesz? Mamy całkiem nieźle zaopatrzoną bibliotekę, nawet aż za bardzo, bo dodatkowo ducha nam dorobili do kompletu, parę klubów, w których można się wyszaleć, chociaż osobiście polecam kółko alchemiczne. Sekretarki nie wnerwiamy, bo Heather jest od nas, z naszej krwi wyrosła i gotowa wypielęgnowanymi tipsami rozszarpać ci gardło, jak będziesz donosił źle wypełnione formularze. Alkoholowe libacje dozwolone tylko na weekendy, staraj się nie ćpać za bardzo, bo zbyt dużo ludzi wpadło już w to gówno. Coś jeszcze chcesz wiedzieć?
Dużo informacji na raz, coś tam wyłapałem, ale wolałem po prostu grzecznie kiwać głową, wpatrując się z każdą chwilą coraz to większymi oczami w twarz Dextera.
— Tak — odpowiedziałem pospiesznie, w sumie sam nie wiem na co. Odchrząknąłem i podrapałem się po głowie. — Znaczy, w sumie gdyby były jakieś osoby zainteresowane wróżbiarstwem i tarotem to super. Jakieś muzyczne klimaty też pewnie przejdą, przykro mi, akurat z alchemii orłem nie jestem, nigdy mi nie podchodziła, więc obejdę się ze smakiem — stwierdziłem, posyłając w jego kierunku nieporadny uśmiech. — Obiecuję, będę grzeczny, zasady co za dużo, to nie zdrowo też postaram się przestrzegać. No. Jakieś rady na temat stołówki? Bo w sumie to bez jedzenia i bez picia daleko nie pociągnę, byłoby słabo. No i czy są jacyś nauczyciele, na których powinienem uważać. Uczniowie zresztą też, wolę nie obrazić żadnej księżniczki, mówiąc, że pomarańczowy do limonkowego to w sumie złe połączenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz