środa, 25 lipca 2018

(Nie) Wiem że mnie podglądasz (8)

Uniósł te gęste brwi, przy okazji marszcząc czoło, a ja na to wszystko patrzyłam jak ciele w malowane wrota, nawet jeżeli nie chciałam, nie miałam ochoty i czasu, by po prostu tak leżeć, wpatrywać się w niego nieporadnie i w sumie nic z tym fantem nie robić.
— Hej, Wanda — mruknął, nachylając się nade mną z tym uśmieszkiem, a ja po prostu zamknęłam oczy, bo tak było najłatwiej, najlepiej. — Po pierwsze, wcale nie wszyscy. — Parsknął nerwowym śmiechem, a mi tylko pozostawało się domyślać, że i dla niego ten temat prosty nie był. Zresztą, nie powinno to nikogo dziwić. — Po drugie, pogoda minie, za chwilę znowu będzie słoneczko, nie martw się, złotko. A po trzecie, dlaczego miałoby nie wyjść? Jesteś cudowną, ładną, inteligentną dziewuchą, a jak nie dostrzeże, to jego strata.
Drgnęłam, bo przecież te słowa już raz słyszałam, może wypowiedziane w zupełnie inny sposób, ale niosące ten sam przekaz. I co mi po byciu cudowną i inteligentną dziewczynką, co, Yamir?
— Głowa do góry, dacie radę, młoda.
Westchnęłam cicho, otwierając w końcu oczy i spoglądając na tę naprawdę ładną twarz, która dalej mi się śniła po nocach, nawet jeżeli już tego nie chciałam, wolałam ruszyć się gdzieś dalej, odpuścić. A jednak zawsze ktoś lub coś musiało mi przeszkodzić.
Odepchnęłam Hindusa delikatnie od siebie, bardzo delikatnie, bo przecież nie chciałam go w żaden sposób urazić, a jednak nie czułam się zbyt komfortowo, gdy tylko się zbliżał. Podniosłam się, otrzepałam niewidzialny kurz z koszuli i wstałam z łóżka z wręcz przerysowaną energią, zdecydowanie bawiąc się w aktorkę, nawet jeżeli mi to nie szło. Pozwoliłam, by szeroki uśmiech wypłynął na moją twarz, podczas gdy podchodziłam do szafy.
— Bo jak nie ja, to kto, tak? — mruknęłam cicho, parskając nerwowym śmiechem i, och, miałam wrażenie, że zaraz rozryczę się dokładnie w miejscu, w którym stałam, ale przecież miałam te osiemnaście, zaraz dziewiętnaście, lat na karku i nie mogłam zachowywać się jak bachor z za dużą ilością emocji. A drżenie głosu wcale nie było prostą rzeczą do ukrycia. — To... pomożesz mi? — zapytałam i spojrzałam się na chłopaka kątem oka. — Chociaż czekaj, pewnie i tak już jestem spóźniona, zadzwonię do niego, pewnie zrozumie, dzisiaj to nie ma sensu... — stwierdziłam, już chwytając za telefon i zaczynając szukać kontaktu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis