Doskonale zauważyłem to przewrócenie oczami, to lekkie poddenerwowanie i zrezygnowanie moją osobą. Blondynka zaczęła poprawiać guziki, odsuwając się przy okazji w stronę łóżka, na którym swoją drogą trwał całkiem niezły bałagan. Założyłem ręce na piersi, obserwując dokładnie jej ruchy i może nawet przechylając głowę, by lepiej dostrzec szybkie ruchy nastolatki. Może jednak kobiety. Cholera to już w sumie wie, jak nie powiesz, to źle. Bo już nie jest dzieckiem, ale też nie należy jej postarzać. Co ty wiesz o życiu, Kumar?!
— Możliwe, nie zaprzeczam, choć daleko temu do rendez-vous — odparła szybko, dumnie, z pyszną pewnością w głosie, a później odwróciła się w moją stronę, dalej zerkając na lustro, w którym dopiero co się oglądała. — Czegoś... szukasz? A może powinnam założyć tę bordową?
— To możliwe, nie zaprzeczasz, czy to jednak nie to? — spytałem ze śmiechem, podchodząc przy okazji do sterty ubrań, które dalej leżały bezwładnie na materacu i szybko je przegrzebując. — Jak bardzo bym nie chciał, nie widzę cię w bordowej koszuli. Suknie? Owszem. Koszule? Nie, może innym razem — mruczałem, przesuwając dłońmi po materiałach. — O, ta, popatrz, jak ładnie — rzuciłem, wyciągając błękitną, a chwilę później przykładając ją do dziewczyny, byle zobaczyć, jakby to wyglądało. — Albo różowa. W ogóle koniecznie chcesz iść w koszuli? Nie masz przypadkiem koszulki z jakimś haftem albo zwykłej i kardiganu? Albo koszula i kardigan. Albo T-shirt i marynarka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz