sobota, 28 lipca 2018

(Nie) Wiem że mnie podglądasz [19]

Gwałtowne nabranie haustu powietrza zakończyło się akcją, Yamir, ja się chyba dławię, nie wiem, czy tlenem, czy śliną. Może nieco szczwany uśmiech wdarł się na moją buźkę, widząc, jaką reakcję wywołałem u nastolatki, która rzuciła się po swoje buty, żeby za chwilę zacząć wciskać w nie te swoje filigranowe stópki, które chyba dostała gdzieś na składzie porcelany, bo nie wierzę, żeby siły wyższe dawały takie ot, tak.
— Kobiety zmienne są, Yamir, a jak chcesz tampony to są w żółtej saszetce, tabletki rozkurczowe też tam znajdziesz — rzuciła, puszczając mi oczko, na co prychnąłem cicho, dalej się uśmiechając, bo zdecydowanie konwersacja zaczęła schodzić na jakieś przyjemniejsze tematy, nawet jeśli w powietrzu dalej dało się poczuć nutkę jakiegoś zdenerwowania, zniechęcenia i napięcia, które biło między nami pioruny i groźnie strzelało oczyskami. — Nie zabraniam, ale nie wiem, czy taka eskorta będzie dobrze wyglądać. W sensie... nie przypominasz mojego brata, przykro mi. Ale w sumie, rób co chcesz, wolę tak, niż żebyś miał mnie śledzić w krzakach.
— Nazywam się Yamir Madan Kumar, a nie Nivan Oakley, żeby się kitrać po krzakach — parsknąłem głośno, wspominając w myślach fiasko, wtedy jeszcze bruneta, który zdecydował się przypilnować Falkę i powiedzmy szczerze, zbyt fenomenalnie mu to nie wyszło. — Jak będzie miał wąty, to powiesz, że jestem twoim kuzynem, ciotką, wujkiem, piętnastą wodą po kisielu, czy tam kolegą gejem, co za problem, Karmo — parsknąłem ciszej, zsuwając się na kraniec wyrka.
Klameczka zapadła, czy coś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis