środa, 25 lipca 2018

Kompleks starszego brata [1]

Niby dziadek znowu strzelił mi odwyk, kwiaty w jasnych, pastelowych kolorach rozlazły się po skórze, głównie gnieżdżąc się na dłoniach oraz za uszami, kwitnąc sobie w najlepsze, ale mój wewnętrzny herbatoholik wariował z braku boskiego nektaru bogów, więc przemykałam się z imbrykiem przez korytarz, podśpiewując sobie wesoło pod nosem piosenkę z kreskówek. Dźwięki perkusji w tle odrobinę mnie myliły, jednak jakoś tragicznych pomyłek w melodii nie robiłam, poza tym kimże ja byłam, żeby komukolwiek mówić, żeby przestał walić w bębny? A tylko takim tam kapelusznikiem w kwiatkach, proszę sobie nie przeszkadzać.
— Co ludzie w nim widzą? — Zatrzymałam się zaintrygowana, chociaż nie wiedziałam, czy powinnam jakkolwiek się wypowiadać, skoro moje uczestnictwo w społeczności i moja świadomość, co się działo dookoła mnie, była wręcz na poziomie zerowym. Mimo wszystko nie powstrzymało mnie to przed podejściem do bruneta i powędrowanie za jego wzrokiem, żeby spojrzeniem zatrzymać się na Nivanie.
— Jest całkiem miły — powiedziałam, mając z tyłu głowy wspomnienie walentynkowej zabawy, jednak zaraz się skrzywiłam i nawet bez wymownego wyrazu twarzy chłopaka wiedziałam, że popełniłam gafę. Według ciebie wszyscy są mili, Pel. — Znaczy się… Jeżeli chce, umie być miły. Jest też bezczelny, przystojny, niezłym kompanem do kłótni – przynajmniej tak mi się obiło o uszy – i przeważnie, jak coś się dzieje, to on tam jest. Chyba ludzie lubią taki typ osób… Nie wiem, nie znam się — dodałam, drapiąc się po policzku i wygięłam usta w niezadowolonym grymasie, gdy poczułam stadko stokrotek, łaskoczących mnie w palec. Czyli tym razem nie tylko uszy i dłonie, cudownie.
— Tak właściwie, to jak się nazywasz? — spytałam go, przekrzywiając głowę i objęłam szczelniej imbryk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis