niedziela, 15 lipca 2018

Alchemia [2]

I wtedy do sali przyszedł Hope. Chociaż przyszedł, to w końcu było niedomówienie, wjechał na tym swoim nowoczesnym wózeczku, jakby dupę trzymał na najnowszym BMWu czy innym cholerstwie, w jakie wpatrywać się należało w atmosferze dosłownie sakralnej. A tutaj kija tam, klekotało, trzeszczało, jak za Wehikułu Tajemnic, normalnie ten pies z kreskówki dla dzieci by się nie powstydził. 
— Przepraszam, że zawracam mości dupę — zamrugałem nerwowo, zastanawiając się, po co tutaj przylazł, przyjechał czy w sumie cokolwiek — ale nie macie na zbyciu oleju z turkutka? Albo czegokolwiek, co mi się do usprawnienia funkcji mechanicznych tego złomu nada. — A potem zamrugałem ponownie, przez kilka dłuższych chwil, wpatrując się w chłopaka jak debil, przyglądając się odciśniętym elementom, porysowanej ramie z jednej strony i kilku zagłębień, które wyraźnie wskazywały, że wózek swoje przeszedł. W końcu podniosłem się, ruszając prosto do jednej z pobliskich szafek, zaczynając mruczeć sam do siebie niezrozumiałe nazwy, zczytując je z dawno zapomnianych etykietek. W końcu dostrzegłem właściwą fiolkę, podrzucając ją w dłoni, wstrzymując się przed rzuceniem jej w stronę niepełnosprawnego. Zamiast tego zrobiłem kilka kroków w jego kierunku, przyklękając przy kółku.
— Bez obrazy, ale na tym dłużej nie pociągniesz — oceniłem bacznym, krytycznym wzrokiem leciwą konstrukcję. — A jak poczekasz trochę czasu, to wynajdę coś lepszego od turkutka. Eksperymentowałem z wpływem substancji pod względem sposobu tłoczenia i temperatury na dodatkowe usprawnienia, jak dodasz do tego kilka liści dehladu... — rozpędziłem się, zanim w końcu ugryzłem się w język i machnąłem dłonią.— W każdym razie jak ci się ślizgają, ścierają za mocno albo nie nadąża z amortyzacją, to jak zostawisz mi to na parę nocek, mogę coś tam popróbować — zaproponowałem, bo i tak nic lepszego do roboty nie miałem, a ja i moja ukochana alchemia najwyraźniej się ostatnio nie dogadywaliśmy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis