Po bliższym przyjrzeniu się mojej towarzyszce, dotarłem do wniosku, że ta może udzielić mi odpowiedzi lepszej niż ktokolwiek inny w obrębie biblioteki. To nie tak, że jestem rasistą. Przecież jej uszy pięknie łączą się z kolorem włosów. A wiadomo nie od dzisiaj, że koty maja całkiem spore doświadczenie w łapaniu zdobyczy, analizowaniu swoich szans na wygraną w starciu czy poznawaniu słabości przeciwnika.
Dlatego, kiedy dziewczyna spojrzała na mnie, przerywając swoje czynności, zamieniłem się w słuch.
— To dość nietypowe pytanie, ale jak dla mnie to oczywiste, że większym zagrożeniem w tym przypadku jest kaczka. Być może nie patrzę obiektywnie, ale jako kot trudno mi spojrzeć z innej perspektywy. Kaczki to zdradzieckie stworzenia, które okropnie pachną, a na dodatek wszędzie gubią te swoje pióra. I gryzą, tymi swoimi okropnymi dziobami, które są o wiele ostrzejsze niż wyglądają.
Skinąłem w zamyśleniu głową, analizując jej słowa. Miała w dużym stopniu rację, gdyby spojrzeć na sytuację przez pryzmat ofiary takiej kaczki wielkości konia. A gdyby spojrzeć na drugą stronę medalu? Która z tych dwóch opcji w ogóle stanowiłaby prawdziwe zagrożenie dla istoty ludzkiej? Z tego, co mi wiadomo, konie nie atakują same z siebie, a kaczki? A i owszem. Jednak w naszym eksperymencie myślowym należy rozważyć jeszcze jedną sprawę.
— Aczkolwiek — odezwałem się po chwili ciszy, wracając do wyglądania przez okno na śnieg. — Koni jest więcej. W przypadku kaczki, zwracasz uwagę tylko na jeden obiekt, a tutaj aż na sto. Czy to nie byłoby utrudnienie podczas walki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz