niedziela, 3 czerwca 2018

Rekurencja [1]

Przewróciłam kolejną kartkę grubego tomu. Moje skupienie na moment zostało rozproszone przez szelest papieru. Zirytowana zastrzygłam uszami, po czym wróciłam do czytania. Starałam się zapamiętać jak największą część tekstu, ale po chwili do odgłosów typowo bibliotecznych dołączyło klikanie myszki od komputera, znów zabierając moją uwagę. Wydałam z siebie ciche, aczkolwiek znaczące fuknięcie. Miałam nadzieje, iż osoba, która wpatrywała się w komputer zrozumie moją aluzję. Kiedy jednak zostałam bezczelnie zignorowana, przewróciłam oczami. Byłam właśnie w trakcie zbierania swoich rzeczy, które wcześniej pororzucałam po stole, kiedy padło ciche pytanie:
— Myślisz, że dla człowieka większym zagrożeniem byłaby kaczka wielkości konia czy sto koni wielkości kaczek?
Rozejrzałam się po bibliotece, ale pytanie najwyraźniej było skierowane do mnie. Na sali oprócz mnie i chłopaka, który właśnie przemówił, była jedynie bibliotekarka. Ta pochłonięta była jakimiś papierami na swoim biurku i nie zwracała na nas najmniejszej uwagi.
Skierowałam wzrok powtórnie na chłopaka i uniosłam brwi.
— To dość nietypowe pytanie, ale jak dla mnie to oczywiste, że większym zagrożeniem w tym przypadku jest kaczka — powiedziałam, sama nie do końca wiedząc dlaczego wdaje się w dyskusje na tak idiotyczny temat. — Być może nie patrzę obiektywnie, ale jako kot trudno mi spojrzeć z innej perspektywy. Kaczki to zdradzieckie stworzenia, które okropnie pachną, a na dodatek wszędzie gubią te swoje pióra. I gryzą, tymi swoimi okropnymi dziobami, które są o wiele ostrzejsze niż wyglądają.
Poczułam, jak na samą myśl jeżą mi się włosy na karku. Jak byłam młodsza to zdarzało mi się z bratem polować na kaczki w parku niedaleko naszego domu. Robiliśmy to wówczas głównie dla zabawy, chociaż jak już nam się udało upolować jakiegoś ptaka, to zanosiliśmy go mamie, a potem jedliśmy w nieco innej formie na kolacje. Najpierw trzeba było jednak kaczkę złapać. Wiązało się to z szalańczą pogonią i piórami w gardle. Było to nieco mało humanitarne, ale w młodszym wieku trudno nam było pochamować zwierzęce instynkty. Na powrót skupiłam uwagę na swoim rozmówcy. Chłopak wydawał się zastanawiać nad moją wypowiedzią. Odłożyłam swoje rzeczy znowu na stół, czekając na dalszy rozwój dyskusji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis