— Zooorganizujmy coś. Ja brata kopnę, Miraclesa znaczy, niech się ruuuszy i coś w końcu zrobi, tak nie może być, żeby nic ciekawego się nie działo. Ja się z nim nie wożę, on sam się nawet do miasta nie umie dowieźć, ja bym z nim do auta nie wsiadła, choćby kotki i inne zwierzęta pokazać obiecywał, to by się źle skończyło, Zbysiu, Dex jest szurnięty i to brzydko szurnięty, poza tym krzyczy, nie lubię jak ktoś krzyczy. Ale tak, to ten od tamtego od tamtej, a Wandzialina to w ogóle szurnięta jeszcze bardziej jest i ja w ogóle nie rozumiem, co oni w niej widzą, co ona w nich widzi też nie rozumiem, bo to wszystko dzikie takie, puste takie, a oni pewnie by ręką machnęli na gówniarę i to nic złego być gówniarą, no ale takie napatoczyło się, znaczy ona jedna się napatoczyła. Już nawet James mi na nią burczał, wiesz? A James praktycznie w ogóle nie burczy, a jak burczy, to znaczy, że coś jeszt na rzece. Na rzeczy znaczy. A Renee jest super. I ma zawsze ładne buty. Nie znam Alberta, ale musi mieć bardzo ładny uśmiech. I nie jesteś nieznośny i dziwny, jesteś cudowny, Zbysiu, to ten świat jest smutny i on nie rozumie, że potrzebuje takiego człowieka jak ty, a to stare babsko od zielarska to się do Mińska nawet przystawiało na moim dyżurze ty wiesz, a jak ktoś się do Mińska przystawia, to to nie może być zdrowe psychiczne, znaczy psychicznie i ona też jest szurnięta. To w ogóle powinien nie być, że szkoła, a zakład dla umysłowo chorych, ja ci mówię. A Mantikory możemy potem wydoić.
— Heather, skarbie, ty nawet nie wiesz, jak ja bardzo się cieszę, że mi się tutaj trafia ktoś taki jak ty, no nareszcie ktoś rozumie, co mam na myśli i dlaczego mam na myśli, reszta to chyba jakieś średnio rozgarnięte i mało ucywilizowane osły, no ja nie wiem, co im siedzi w czerepach, że nie mogą się tak ładnie uśmiechnąć, jak ty, uspokoić i normalnie pogadać, tylko fukają, prychają i patrzą na człowieka jak na zło konieczne, a człowiek tylko chce im pomóc, prawda? No oczywiście, że prawda, czemu miałaby nie być, co? No czemu? Mleko Mantikory swoją drogą nie tyle, że zajebiste, ale i odżywcze, tylko wydojenie jej może skończyć się tragicznie, ale ja bym kebsa opierdolił, chodźmy kiedyś razem na kebsa, co ty na to, Heather? — Skrzyżowałem szybko nogi w kostkach, zerkając na nastolatkę i przecierając wierzchem dłoni nos. — Chyba robi się chłodno, czemu jest chłodno, mogłoby trochę przygrzać słoneczko i która jest w końcu godzina? Wiesz, co ci powiem, czego szympans nie zrobi, tego szympans nie będzie miał, a ja czuję się jak szczur korporacyjny, chociaż pracy jeszcze nie złapałem, co ty tam robisz w tych gabinetach i salonach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz