wtorek, 19 czerwca 2018

Już skończyliście? [10]

— Renee — wtrącił się Kumar, może i dobrze dla mojej twarzy, brzucha, czy czego tam jeszcze, bo miałem wrażenie, że chwila moment, a dziewczyna szykowałaby się do ataku. Albo byłaby już po. — Możesz teraz...? — zapytał, a ja już miałem mu odpowiadać, że jak najbardziej, pokiwać głową i tylko z uśmiechem poprosić, by dał mu znać, że go szukałem.
Ale cóż, nic z tego, bo zguba w końcu się odnalazła, wparowując do pokoju, przerywając wszelkie rozmowy i po prostu uwieszając się na szyi Hindusa.
— Spać, idę spać, chuj — oświadczył, po wymruczeniu jeszcze jakiegoś marnego zdania do przyjaciela, a następnie pociągnął go za sobą, prosto na łóżko.
Opuściłem wzrok, chowając dłonie do kieszeni.
— Masz swoją zgubę — skomentowała w końcu dziewczyna, oglądając się za chłopakami, a ja tylko skinąłem głową i westchnąłem cicho, po czym zacząłem rozglądać się po pokoju. — Rzyganie, płacz, czy po prostu odleci?
A następnie podeszła do naszej zbłąkanej owieczki i nie przejmując się niczym, wzięła jego twarz w swoje całkiem długie palce i odchyliła wargę, a ja po prostu ściągnąłem brwi, bo przecież wiedziałem, że Oakley lubił czasami coś popalić, ba, ja też, a z nim to w ogóle, ale może i gdzieś z tyłu głowy, nie spodziewałem się, że zażywa również w ten sposób.
Ale przecież to był Nivan Oakley, a Nivan Oakley chyba przepadał za rozwalaniem sobie swojego życia i tak dalej.
Odchrząknąłem cicho i spojrzałem się na Illene, marszcząc czoło, może i trochę zmartwiony, zaniepokojony, a zwijcie to jak chcecie.
— Co bierze?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis