piątek, 1 czerwca 2018

Czy już jestem Ofelią? [0]

Mieszałam, zgniatałam i w sumie sama nie do końca wiedziałam, co robiłam. Po prostu musiałam zająć czymś dłonie, bo te zdecydowanie za bardzo drżały ostatnimi czasami, za szybko upuszczały rzeczy na ziemię i za sztywno działały, gdy praca wymagała jakiejkolwiek finezji.
Praca.
Musiałam pracować, zajmować myśli, aby nie przebiegały przez nie stada koni, nie zaglądały do nich po cichu złote, naprawdę bardzo ładne, złote oczy pewnego mężczyzny czy chłopaka o indyjskim pochodzeniu, aby nie pojawiały się w nich myśli o tych zdjęciach, które przecież nigdy nie mogły powstać, bo nie było ku temu okazji, a jednak jakimś cudem powstały, ktoś je miał i nie zawahał się ich użyć, nawet jeżeli rozsądek podpowiadał mi, że przecież byłoby to niemożliwe.
Ale ludzie zaczęli już podczepiać cudze twarze w filmach, więc dlaczego i nie mogli zrobić tego na zdjęciach?
Znowu schudłam, znowu zaczęły wypadać mi włosy, znowu za każdym razem musiałam ściągać je garściami z naprawdę delikatnej szczotki i znowu zaczęłam za dużo i za mocno stukać, bo na palcach raz na jakiś czas zauważyłam zaczerwienienia.
Znowu zaczęłam wbijać paznokcie w skórę i znowu zaczęłam unikać spoglądania w lustro.
A przecież nic wielkiego się nie stało, nikt mnie nie uderzył, nikt nawet nie mógł bezpośrednio złamać mi serca, bo przecież to ja nic nie zrobiłam w tamtej sprawie. Już przeszłej sprawie, choć Nivan wciąż powtarzał, że to wszystko to tylko kwestia czasu.
I nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłam się przed drzwiami samorządu z drobnym pudełeczkiem, w którym ukryłam maść, z lśniącymi od łez oczami i w tym cholernym fartuchu, bo chyba nie zostawiłam go w szklarni, tak jak powinnam była zrobić. Z niezwiązanymi włosami, z przyspieszonym oddechem i ze złamanym sercem. Zapukałam gwałtownie, a chwilę później, gdy w drzwiach stanął Hopecraft, po prostu wcisnęłam zszokowanemu blondynowi pudełeczko z maścią prosto w jego klatkę piersiową, a następnie rozryczałam się jak małe dziecko.
Tak, to zdecydowanie nie był mój najlepszy dzień.
— Po prostu tego użyj — wydukałam ledwo, bo czkawka już się zaczęła.
Bo chociaż dla jednej osoby chciałam być użyteczna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis