środa, 9 maja 2018

Wypijesz herbatę, Alicjo? [0]

Zastanawiałam się, czy przypadkiem ostatnio nie znajdowałam się w jakiejś alternatywie Krainy Czarów. Co prawda Alicją nie byłam, do dziury nie wpadłam, ale miałam cylinder na głowie [znowu zachciało mi się wrócić do wspomnień, a Vladdy włożył papierowy kapelusz tylko dlatego, żenie chciał mnie denerwować] i niosłam małego uciekiniera, który mógłby robić za odpowiednik Białego Królika, gdyby nie to, że kolor sierści się nie zgadzał. Czy wspominałam, że miałam imbryk z wrzątkiem, którego zawartość się rozlała po korytarzu, bo zamiast zostawić porcelanowe naczynie w pokoju, pobiegłam od razu za Dropsikiem? A potem stwierdziłam, że nie powinnam latać z czymś, co łatwo może się potłuc i wcisnęłam pierwszej lepszej napotkanej osobie, rzucając na jednym wydechu szybkie „Przepraszam, mógłbyś to potrzymać? Dziękuję, zaraz wracam, przysięgam, tylko złapię królika”, a następnie rzuciłam się w dalszą gonitwę, przytrzymując nakrycie głowy za rondo? Nie? To teraz wspominam.
Złapanie królika zajęło mi tym razem o wiele krócej, ponieważ zwierzątko nie zapieprzało jak szatan przez korytarze, tylko kicało zdecydowanie wolniej. Tuląc do siebie kulkę futra, włożyłam zgubionego buta, który spadł mi w biegu i wróciłam zdyszana do biednego chłopaka, którego obarczyłam odpowiedzialnością za mój imbryk w chabry.
— Bardzo przepraszam, ale pierwszy rzuciłeś mi się w oczy i bardzo dziękuję za to, że poczekałeś, mam nadzieję, że nie spieszyłeś się nigdzie, bardzo przepraszam. I dziękuję. — I Pelagonijo, wolniej. Wdech, wydech. Uśmiechnęłam się zakłopotana. — Po prostu przepraszam i dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis