środa, 9 maja 2018

Wprowadzenie: Shell [11]

— Podładuj się do końca, czy co tam robisz i tak mam jeszcze dwie rzeczy do ogarnięcia. Prosz, prosz, to wasz kuralet, czarny ci wziąłem, taki neutralny, się nie palcuje i nie brudzi jak reszta — Jego głos ponownie stał się mrukliwy, kiedy podchodził do mnie z urządzeniem i dokumentami. Czyli to były te nivanowe sprawy...
— No i jeszcze mam tutaj twoją kartę atlancką. Cudeńko ci zapewnia bezpieczeństwo, z jej pomocą zrobisz zakupy w mieście, jest twoim identyfikatorem no i ogólnie rzecz biorąc, lepiej jej nie gub — Przeniosłem spojrzenie na obiekty, kiedy położył je obok mnie. Opuszkami palców musnąłem kuralet, od razu badając jego parametry i nawiązując niezbyt stabilne połączenie.
— A jak o zwiedzanie chodzi, to wolałbyś najpierw obrać kurs na samą szkołę, bibliotekę, czy może ruszyć w miasto?
— Myślę, że skończenie zwiedzania szkoły, a dopiero później odwiedzenie tego, co jest na zewnątrz, będzie dobrym pomysłem — odparłem po krótkim czasie, przeznaczonym na aktualizację listy zadań oraz naniesienia na nią odpowiednich odległości. W końcu wszystko w moim życiu musi być na miejscu, bo inaczej szału dostanę i jeszcze mi się jakie dziwne rzeczy uroją. Zerknąłem na Oakleya, ściągnąłem brwi i przebiegłem wzrokiem po jego posturze. Następnie rozciągnąłem się i zacząłem nawijać na palec kabel, który łączył mnie z życiodajnym kontaktem.
— Ile czasu zajmie ci załatwienie tych „dwóch rzeczy”? I czy przeszkadzałoby ci, gdybym przyjrzał się twoim czynnościom? W jaki sposób je wykonujesz i czy wpływa to jakoś na twój organizm? — Uśmiechnąłem się delikatnie. — Wybacz za dziwne propozycje z mojej strony. Ale po prostu... ciekawi mnie to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis