piątek, 4 maja 2018

Wprowadzenie: Ezra [6]

Zerknęłam na niego niechętnie, gdy zaczął się chichrać pod nosem. Co niby było takiego zabawnego, co Prescot? Ja? To co mówię? A może jesteś kolejnym psychicznym, który uznaje, że kurwa jebana herbata jest zabawna i można wyć z każdej, nawet najmniejszej głupoty? Skrzywiłam się mimowolnie, facet grał mi na nerwach i to zdecydowanie.
— Wezmę niebieski — odparł, zaciągając mocniej torbę na ramię. Kiwnęłam ze zniechęceniem głową, podciągnęłam rękawy czarnej bluzy i puściłam go wolno, podczas gdy sama czmychnęłam po kuralet.
Błękitne cudeńko za chwilę zawitało w dłoniach nowego właściciela, podobnież jak gówienko podobne do debetówki.
— Kurwalet i twoja karta atlancka raz. Nie zgub jej lepiej, bo będziesz miał kłopoty. Rozumiesz, twoja przepustka do cudownego, akademickiego światka. Pokój otworzysz, dyżurnych upewnisz, że ty stąd, a nie podpierdalasz akurat wina pedagogom. Do tego płacisz tym za wszelakie dobra w mieście, no rozumiesz, o co chodzi. Idźmy wreszcie do tego pokoju i zaczniemy obchodzenie na poważniej — mruczałam, dalej idąc przed siebie. — Szkoła szkołą, za chwile wszystko zobaczysz, ogarniesz. Jak będziesz miał pytania, to się nie bój zadawać, odpowiem na tyle, na ile potrafię. Lepiej pogadać o ludziach, to oni jednak tworzą tę budę. Pięć roczników, każdy równie mocno narwany, tyle mogę ci powiedzieć. Jak chcesz wiedzieć, to mamy dwa główne obozy, starsza śmietanka towarzyska, która koniecznie chce się utwierdzić w przekonaniu, że są lepsi od tych nowych, czytaj Hopecraft i Ivens, w odwiecznych starciach z Miraclesem i Ophelieon. Idzie się zabić jak przez szkołę idzie kolejna plotka, z kim to się Diaskro nie przespała, jak bardzo Hopecraft nie płaci Oakleyowi za seks, a Miracles ściąga od Zbycha i Yamira kolejne tony twardych narkotyków. Cud, miód i sielanka, nie ma co.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis