czwartek, 24 maja 2018

Srebrniki to urocze bachory [3]

Zwierzątko szczeknęło. Czyli jednak prawda, że mają swój nietypowy, własny styl bycia i porozumiewania się z innymi, bo powiedzmy sobie szczerze, raczej mało kto wpadłby na pomysł, że robak może odzywać się jak pierwszy lepszy kundelek znaleziony na ulicy. Do tego pysznił się jak posiadacz najczystszej krwi z najczystszych, szczerzył i machał radośnie tymi włochatymi nóżkami.
Urocze stworzonko, zaprawdę.
— Na rozwiązywaniu problemów i męczeniu rodziny oraz przyjaciół, chociaż pod koniec udało mi się wyrwać na parę wycieczek — odparła dość radośnie, przyglądając mi się uważniej tymi szarymi oczętami. — Gdzieś ty, był człowieku przez całe moje życie? Tak, pupilkuję go. Krzysiek, przywitaj się ładnie. — Zakodowałem szybko imię, kiwnąłem głową i przyznałem w myślach, że rzeczywiście, mienie mu nieźle dopasowała, wyglądał na rasowego Krzycha. Mimo mojego zachwytu nieco drgnąłem, gdy chrząszcz bez skrupułów przeskoczył na moją głowę i zajął się dokładnym badaniem kształtów mojej buzi. — ...Nie do końca to miałam na myśli, przyjacielu.
Uśmiechnąłem się nieco, łapiąc go za grzbiet i gładko odsuwając od twarzy, gdy zwierzak kolejny raz wpakował mi nogę do ust. Był dość ciężki, ale odwrócenie go pyszczkiem w moją stronę nie było niczym trudnym, chociaż miał chłopak pazura i wierzgał jak paralityk.
— Miło mi cię poznać, Krzychu, ale następnym razem, proszę, oszczędź moich ust, jak bardzo bym nie chciał, nie jesteś smaczny — parsknąłem cicho, obserwując dokładniej stworzonko i za chwilę sadzając je z powrotem na głowie nastolatki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis