Stojąc przy nim, przypomniałam sobie, że był dość wysoki i poczułam się nagle tyciuchna. Aż przypomniała się mi moja mała wycieczka z Elathe, gdzie czułam się jak dzieciak, ponieważ geny miejscowej ludności nie żałowały wzrostu. Chociaż tam z przynajmniej dwa metry miał każdy, jeśli pamięć mnie nie myliła.
— Hej, miło cię widzieć. — Odwrócił się w moją stronę. — Leniwie, głównie odpoczynek połączony z jakimiś objazdami i zwiedzaniem. A tobie? Plus naprawdę piękny srebrnik. Pupilkujesz go? — Jego wzrok utkwił w Krzysztofie, który szczeknął, jakby wiedział, że o nim mowa i jak na zawołanie, stanął na mojej głowie, dumnie się prezentując i starając się nie spaść. Uśmiechnęłam się szerzej, chichocząc i mogłabym przysiąc, że w oczy mi zabłyszczały, gdy powiedział „piękny srebrnik”. No, nie moja wina, że tak <i>mało</i> osób z mojego otoczenia interesowało się wszelakimi robakami, pajęczakami i owadami, i byłam tak trochę bardzo szczęśliwa.
— Na rozwiązywaniu problemów i męczeniu rodziny oraz przyjaciół, chociaż pod koniec udało mi się wyrwać na parę wycieczek — powiedziałam, po czym dodałam z rozbawieniem: — Gdzieś ty, był człowieku przez całe moje życie? Tak, pupilkuję go. Krzysiek, przywitaj się ładnie. — Żuk, jakby tylko czekając na moje słowa, przesiadł się na głowę Damiena i zaczął jeździć odnóżami po jego twarzy, szczekając radośnie. — ...Nie do końca to miałam na myśli, przyjacielu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz