niedziela, 27 maja 2018

Spadam [29]

Zaczął się bezpardonowo śmiać, chichrać, ryć ze mnie, podczas gdy moja twarz z każdą chwilą stawała się coraz bardziej czerwona.
Co za niewdzięczne stworzenie z Nivana Oakleya, och, co za okropne to to.
— Aż taką przyszłość mi wróżysz? Może serio powinienem się tego chwycić, jak od razu takie teksty są rzucane? — zapytał, parskając śmiechem, a ja mu odpowiedziałam tym samym i pokiwałam głową z politowaniem w zielonych oczach. Wzięłam kolejny łyk z kieliszka, a białe wino nagle się skończyło. Zmarszczyłam czoło, bo czy aż tak szybko mi szło?
Niebieskowłosy nagle spochmurniał, ściągnął brwi i usta, a następnie uciekł ode mnie wzrokiem.
— Mogę zajarać? — zapytał, kątem błękitnego oka podglądając moją sylwetkę.
Pokiwałam głową leniwie i raczej bez przekonania, bo nie przepadałam za tym cudownym zapachem papierosów.
— Tylko otwórz okno, błagam, nie chcę się udusić w tym smrodzie — mruknęłam i zakończyłam to głośnym westchnięciem, które następnie przeszło w przeciągły jęk. Odchyliłam głowę do tyłu, przez co ponownie spotkała się z miękkim materacem położonym na łóżku. — Co się dzieje, Nivan — zapytałam nagle, prostując się gwałtownie i pochylając do przodu, przy okazji odstawiając kieliszek na podłogę, podczas lustrowania chłopaka zielonym spojrzeniem.
I może wcale nie było to pytanie, a raczej chłodne żądanie odpowiedzi, ale kto tam to wie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis