niedziela, 27 maja 2018

Motyle mogą poczekać [1]

Oczywiste, że życie nie było łatwe, po tym jak Foma zwiał. Zwyczajnie uciekł z podkulonym ogonem, nie chcąc dopuścić samego siebie do tej pierdolonej wiedzy, że coś ewidentnie skrewiliśmy. Teraz musiałem to przyznać sam przed sobą, nawet jeżeli wiedziałem, że przemawia przeze mnie złość. Niczego nie mówiłem głośno, bo choć nikomu nic nie byłem winien, to Foma zasługiwał jednak na dyskrecję. Nie chciałem wszem i wobec tłumaczyć się, że to była dobra decyzja, który z nas którego zostawił i co się w ogóle wydarzyło w tym całym naszym pokojowym burdelu. Chodziły plotki, że się potłukliśmy. Że Foma wyszedł stamtąd z przetrąconymi okularami. Że zdradziłem go z Walshem (Pierdolony Plotkarz...), w co całkiem sporo osób też zdawało się wierzyć. Inne opcje twierdziły, że w końcu Foma wyszedł parować się z kimś tam, bo został wezwany przez ojca, a ja radośnie przyjąłem propozycję mariażu z Hildą, skoro mój chłopak nie widniał już na horyzoncie. Nie wiedziałem, która z opcji była bardziej odrażająca.
Jednak. Fomy nie było, więc ktoś musiał przejąć jego obowiązki w samorządzie i padło na mnie. Potrzebowałem tego, zająć czymś ręce, umysł. Prace w eksperymentach powoli posuwały się do przodu, chociaż nadal byłem daleko od jakiekolwiek przełomu w dziedzinie alchemii, to kolejny konkurs jawił się w oddali.
I byłem na niego gotowy, prawda?
Heather powiedziałem, że nic mi nie jest, gdy tylko położyła troskliwie dłoń na moim ramieniu, jak tylko pojawiłem się w pokoju rady i z uśmiechem wytłumaczyła, że idzie po resztę papierów. Hopecraft miał się zjawić dopiero za parę godzin, uczył kogoś tam czarować czy coś tam. Dlatego zastygłem sam między sobą w papierzyskach.
— W czymś mogę pomóc? — spytałem, słysząc skrzypiące drzwi. 
— Ja… W sumie… Bo widzę, że przeszkadzam… Może przyjdę później?  Albo nie wiem… Pomóc? — Och. Zamrugałem, przez moment starając się dopasować twarz do imienia.
— Izel, prawda? — Uśmiechnąłem się słabo, spoglądając na rosnące tylko kupy papierzysk. — Nie ma tego złego, Heat zaraz przyjdzie i potem James nam tutaj pomoże. Po co przyszłaś? — spytałem, podnosząc tyłek i podsuwając inne krzesło dziewczynie, żeby mogła się dosiąść, w tracie czego przyuważyłem formularze w jej dłoni.
— Och, chcesz zbudować motylarnie? — spytałem, otwierając z zaciekawieniem usta. Kolejny projekt, który pomoże zająć czymś umysł. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis