Swój pierwszy dzień edukacji mogę określić mianem najgorszego przeżycia, z jakim miałem styczność.
Powody były dwa, każdy tak samo poważny dla mej osoby, a trywialny dla pozostałych.
Po pierwsze, tych istot wszelkiej maści było zbyt wiele. O wiele zbyt wiele. Nawet na korytarzu odczuwałem dyskomfort, związany z naruszeniem przestrzeni osobistej, co skutkowało pojawiającymi się tu i ówdzie iskierkami energii. A z tego, co mi wiadomo, nikt nie lubi być rażony prądem bez wyraźnej zgody, więc co chwilę musiałem przepraszać, obiecywać, że się to nie powtórzy, a następnie pchać dalej, co skutkowało kolejnymi wyładowaniami.
A po drugie, otrzymałem sporo informacji, zarówno z podsłuchanych rozmów, skanów czy po prostu własnych informacji. Chcąc się we wszystkim połapać, tworzyłem coraz to nowsze pliki tekstowe oraz bazy danych, które irytująco tkwiły gdzieś z tyłu mojego umysłu, nie dając o sobie zapomnieć.
Wtedy jednak podszedł do mnie jakiś osobnik. Zmierzyłem go pobieżnie wzrokiem, zapisując każdy szczegół — od całkiem ładnych tekstur twarzy, przez model ciała aż po kończyny dolne. Osobnik uśmiechnął się, przez co odniosłem wrażenie, że ma dobre zamiary. Albo jest po prostu utalentowanym kłamcą.
— Może w czymś ci pomóc? — Widząc, że się zbliża, przechyliłem nieznacznie głowę na bok, automatycznie rozpoczynając analizę jego zachowania. Wydawało się być ono inne od tego nivanowego. — Szukasz jakiejś klasy? Czy po prostu nie masz, co ze sobą począć?
— Wydaje mi się, że — zacząłem, ostrożnie dobierając słowa — do określenia mej sytuacji najlepiej pasuje trzecia opcja.
Całkiem, całkiem, Shell. Idzie Ci lepiej w udawaniu człowieka. A teraz, czas na pokazanie tego, czego się nauczyłeś w nocy z obrazków w internecie.
Uśmiechnąłem się, jak najpiękniej potrafiłem, mimo że dało się wyczuć w tym moją typową sztuczność, chcąc pokazać, że chcę nawiązać relację o podłożu nieantagonistycznym.
— Nazywam się Shell. A ty?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz