wtorek, 29 maja 2018

Motyle mogą poczekać [X]

Pierwszą rzeczą, która rzucała się w oczy, gdy po raz pierwszy widziało się Dextera, zdecydowanie był jego wzrost. A kiedy zadarło się głowę, żeby spojrzeć mu w oczy, patrzyło się jedynie w hipnotyzujące, zielone oczy Davona. Jakoś tak dziwnie przygasłe. [W sumie to mu się nie dziwiłam, gdybym miała tyle papierów machnąć, to też odechciałoby mi się żyć].
— Izel, prawda? — Głos mężczyzny sprawił, że wyprostowałam się odruchowo, budząc się z letargu. — Nie ma tego złego, Heat zaraz przyjdzie i potem James nam tutaj pomoże. Po co przyszłaś?
Niepewnie usiadłam na podsuniętym krzesełku i zaklęłam w duchu, dopiero uświadamiając sobie, że zwiększyłam tym samym różnicę pomiędzy naszymi wzrostami. Trudno się mówiło, jeżeli miałam czuć się jak prawdziwy skrzacik, to się tak czułam. Obserwowałam jego reakcję na papiery, które przyniosłam, i nerwowo poprawiłam okulary, poczuwszy, jak zsuwały mi się z nosa.
— Och, chcesz zbudować motylarnie? — spytał z dość zabawną miną, na co uśmiechnęłam się, powstrzymując chichot i kiwnęłam głową twierdząco, kładąc dłonie na kolanach, po czym zastukałam palcami o rzepkę.
— Już podbijałam z tym do dyrektora rok temu, ale poprosił mnie jedynie o nazwisko i coś mi mówi, że przez kilka najbliższych lat Carterów w AWU nie zastaniemy… Ekhm, niczego nie żałuję! — parsknęłam śmiechem i skrzyżowałam nogi w kostkach, powstrzymując odruch machania nimi. Rzuciłam okiem na papiery. — Panie Davon, ja może najlepszego wzroku nie mam, ale ta sterta papierów to raczej za dużo na trzy osoby, prawda? Poza tym i tak mi się nigdzie nie spieszy. — Poszerzyłam uśmiech i brzydko go uprzedziłam, widząc, jak otwiera usta, żeby odpowiedzieć. — Skoro moja cierpliwość wytrzymała rok, to jeszcze trochę czasu jej nie zaszkodzi. Motyle mogą poczekać. Naprawdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis