środa, 14 marca 2018

Ważki oraz fioletowe włosy [9]

Odwzajemniłam uśmiech Adama, zastanawiając się, dlaczego wyglądał, jakby przepraszał, skoro nie miał za co. Zmarszczyłam nos odrobinę, wyciągając odruchowo palec wskazujący i dźgnęłam go w okolicy żeber, jakbym chciała tym gestem sprawić, żeby jego uśmiech był weselszy niżeli przepraszający.
— Jak tam nie pójdziemy, to się nie dowiemy. — Co prawda to prawda, niestety. — A więc, czy ruszamy w poszukiwaniu twojej zagubionej torby, o fioletowowłosa Izel z ważką siedzącą na pasmach twoich loków? — zapytał teatralnie, a ja miałam wrażenie, że nasza rozmowa powoli zamieniała się w jakieś przedstawienie. Jakie będzie jego zakończenie? Nie miałam zielonego pojęcia, do spuszczenia kurtyny jeszcze daleko, ale jak na razie wyglądało, że zmierzaliśmy w miarę szczęśliwym kierunku.
Roześmiałam się cicho i poszerzyłam uśmiech, czując, że nerwowość już tak mnie nie trzyma w swoich szponach i nie bałam się oddychać. Yaay! Mieliśmy progres.
— Jak nie teraz, to kiedy? Ku przygodzie! — odpowiedziałam, wkładając w to cały entuzjazm, jaki miałam i wycelowałam palec wskazujący w sufit, unosząc wysoko rękę, po czym się zaśmiałam ponownie.
Ruszyliśmy w kierunku pracowni wróżbiarskiej, w której, być może, miałam przynajmniej taką nadzieję, znajdowała się moja zguba, dobytek życia oraz równie nieodłączny element mojej osoby co ozdoby z robakami. Ostrożnie uchyliłam drzwi do sali i zajrzałam do środka, ale była pusta. Chwała Stwórcy!
— Czysto — wymruczałam z ulgą w głosie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis