poniedziałek, 5 marca 2018

Tu miejsca brak na twoje babskie łzy [5]

Pokiwała głową i uśmiechnęła się szeroko, dosiadając się obok mnie i pochylając się nade mną ciekawsko. Podniosłam jedną brew.
— Gdybyś widziała, jak zdenerwowany był — oświadczyła, parskając głośnym śmiechem, a ja chyba nawet odpowiedziałam jej tym samym. Tak jakoś. — Musiałam mu zrobić herbatki odprężającej i zapewnić pseudopsychologiczną pogadankę. — Podniosłam gwałtownie głowę znad okulara i spojrzałam na dziewczynę, nie dowierzając jej zbytnio, chociaż dlaczego miałaby mnie okłamywać.
— Aż tak? — zapytałam, parskając cichym śmiechem i kręcąc głową, a następnie powróciłam do natrętnego poruszania pokrętłami. — Czy my mówimy o tym samym, spokojnym, złotookim Yamirze, jednym z większych dóbr tego uniwersum i człowieku dbającym o równowagę świata? — mruknęłam, cały czas się uśmiechając, bo jednak wspominka o odprężającej herbatce nadal mnie bawiła. — Gotowe — oświadczyłam, odsuwając się od mikroskopu. — Te większe kropki przecięte kreskami to aparaty szparkowe, tym rośliny pobierają dwutlenek i wydalają tlen, i to doskonale udowadnia, że jednak należą one do żywych organizmów, ta dam — dodałam, uśmiechając się dumnie. — Wiele ludzi ma różne skojarzenia z nimi, mi to kiedyś przypominało oczka, ale to tam jak wolisz — westchnęłam i wstałam ze stołka, dając troszkę miejsca czarownicy. — Yamir naprawdę się tak zdenerwował?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis