sobota, 24 marca 2018

Przyjaciele z dzieciństwa [2]

— Mieliśmy moją pracę opijać — fuknął z oburzeniem, zanim upił kolejny łyk piwa. Wzruszyłem ramionami, bo co więcej mogłem zrobić, gdy w rzeczywistości ciężki pierścionek zaręczynowy ciążył ukryty w szufladach chłopaka, o czym doskonale wiedziałem. Jak i o fakcie, że Foma tylko czeka na ponowną propozycję Dextera, którego stagnacja powoli zaczynała go nieco irytować. 
— Tak, tak, powiedzmy. — Zgodziłem się niemrawo, domawiając kieliszki. 
— Lepiej ty mi powiedz, od kiedy ty z Nan kręcisz? — Zakrztusiłem się pitym napojem, zaczynając się dusić i próbować wyartykułować jakiekolwiek zdanie, które nie przyprawiłoby mnie o dreszcze. — No, taka reakcja zdecydowanie mówi mi wszystko. 
— Chyba zwariowałeś — odparłem całkiem serio, wciąż lekko pokaszlując. — Pomijając fakt, że czasu nie mam, ona pewnie nie jest zainteresowana, to zwyczajnie związki nie są dla mnie — podsumowałem, odwracając wzrok z powrotem na wielobarwną ciecz iskrzącą się zachęcająco w szklance. 
— Tak, tak powiedzmy — odparł z przekąsem. — Czyli jednak Oakley? Spodziewałem się, że masz nieco lepszy gust, James, ale potrafię zrozumieć, w końcu te kości policzkowe i biod...
— Błagam, kurwa, nawet nie kończ — zaprotestowałem, ponownie się krztusząc, tym razem Dexter ewidentnie próbował pozbawić mnie życia. Jakbym zaliczał się do tych osób, które rozpatrują kogokolwiek pod kątem partnera seksualnego lub romantycznego, to już na pewno Nivan zaliczałby się do ostatnich osób na mojej liście.
Prawda?
— To co było z tą pracą? — zagaiłem, żeby nie wyjść na całkowitego gbura. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis