środa, 21 marca 2018

Konfrontacja grupowa [5]

— Heather, to nie tak. — Miałem ochotę samemu odwarknąć, a jak, kurwa? Powstrzymałem się, udając, że nie słyszę ani tego mało wybrednego komentarza, ani irytującego szlochu, który już chwilę później rozbrzmiał w pomieszczeniu. Zacisnąłem mocniej wargi, wciąż starając się nie patrzeć na rozgrywającą się wokoło nas scenę, aż w końcu przeciągnąłem się jak drapieżny kot, zanim skapitulowałem i zrobiłem krok w stronę płaczącej. Położyłem dłoń na jej ramieniu, próbując odszukać słowa, które miałyby wyjaśnić, ale takich nie było. 
Więc Williams płakała, zanim w końcu otarła oczy, wydmuchała nos w podaną przez mnie chusteczkę i nagle sińce pod oczami stały się jakoś bardziej zauważalne. Zaczerwieniony fragment skóry na szyi, widoczny przez odsłonięty kołnierzyk koszuli od mundurka.
Takie małe detale, ale chyba w końcu zdałem sobie sprawę, że Heather nie była głupia i zazwyczaj nie ukrywała rzeczy, które nie musiała trzymać dla siebie. Nie rozumiałem tylko jeszcze dlaczego, po co, co się takiego działo, że zawirowała po raz kolejny.
Gdzieś tam kryło się wspomnienie straty, gorzki posmak w ustach, gdy dłonie nawet przy podaniu chusteczki uniknęły otarcia się, jakby instynktownie dziewczyna próbowała uciec od kontaktu fizycznego, nawet najmniejszego.
— Musimy pogadać — powiedziałem w końcu, żeby przerwać tą irytującą ciszę, bo krzywe spojrzenie Jamesa, pociąganie nosem Heather nie stanowiło dobrych znaków. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis