– Z miłą chęcią – odparłem.
Skończyliśmy pakować swoje rzeczy, po czym opuściliśmy klasę, a następnie budynek szkoły. Zastanawiałem się, czy Vene ma obrany jakiś konkretny kierunek, czy może po prostu pójdzie tam, gdzie ją nogi poniosą. Miałem nadzieję, że nie poprowadzi mnie w zupełnie obce miejsce, a później stwierdzi, że coś jej wypadnie i zmyje się jeszcze szybciej, niż się pojawiła... Byłoby źle, oj bardzo źle. Pewnie odnalazłbym jakąś drogę powrotną, ale zajęłoby mi to sporo czasu.
– Skręć w lewo – rzuciła krótko. – Zanim jednak zrozumiałem, co chciała mi przekazać, już popychała mnie w upragnionym kierunku. Spojrzałem na nią zdziwiony i czekałem na jakieś wytłumaczenia. – Gorąco, a ty nawet nie szukasz cienia.
– W sumie masz rację... – Zaśmiałem się, nie wiedząc, co właściwie mógłbym powiedzieć. Vene szła, a raczej podskakiwała, obok naprawdę zadowolona. – Ten wujek... Jakoś nieszczególnie lubiany przez twojego brata?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz